niedziela, 11 stycznia 2015

Co ja mam teraz zrobić?. 32


Przemek prawie każdego dnia, drogą internetową komunikował się   z Alicją. Dzielił  się wszystkim, opowiadała o pracy, aparaturze, która wykracza poza XXI wiek,  o zawartych znajomościach, relacjach między pracownikami, nie tak przyjacielskimi jak w Copernicusie.  Wypytywał o Andrzejka.
- Mam całe dnie zajęte, a pomimo to tęsknię za Polską, za Hanką i za Wami.
Alicja pocieszała go, że czas szybko zleci, a z czasem powoli będzie zapominał o tym, co zostawił  w Polsce.
- Poznasz bogatą Amerykankę i pewnie zostaniesz, śmiała się Alicja.
- Takiej wspaniałej kobiety jak ty, nie ma  nawet na drugiej półkuli świata.
- Och, są  i to nie tylko takie.
Biegnąc korytarzem, by się nie spóźnić do pracy Alicja zobaczyła Maksa rozmawiającego z Leonem.
- Cześć wam, śpieszę się.
- Ok. Zaraz i my tam dojdziemy.
Za kilka minut rzeczywiście Maks z Leonem pojawili się w pokoju lekarskim.
-Od poniedziałku nasz, wszystkim znany  kolega będzie pracował w naszym zespole. Mamy wolny etat, więc dyrektor Bosak nie ogłaszała konkursu tylko  przyjęła Maksa.
- Po ilu latach wróciłeś?
- Minęło tylko 10 lat.
- Sylwia dodała, że przez 10 lat w szpitalu się wiele zmieniło, oczywiście poza personelem, który jedynie się trochę postarzał.
Alicja z Sylwią i dr Gułą wyszli, mieli planową operację. Maks jeszcze trochę pogadał z Leonem i pobiegł do laboratorium zrobić niezbędne badania. Bez tego  nikt go przecież nie dopuści do stołu operacyjnego.
     Wieczorem zadzwonił dzwonek do drzwi. Alicja nie oczekiwała żadnego gościa. Mały był już po kąpieli i szykował się do spania.
Spojrzała w wideodomofon.
- Sylwia? O tej porze?
- Mam bardzo ważną sprawę.
Alicja otworzyła bramkę na posesje  i drzwi wejściowe.
Sylwia nie była sama. Do domu wparowało jeszcze kilka innych osób, w tym Maks.
- Proszę się rozgościć, ale nie mówię, że podskakuję z radości.  Moglibyście mnie wcześniej uprzedzić, coś bym przygotowała do jedzenia.
- Nie ma żadnego problemu, za około 20 minut dowiozą  catering.
     Alicja synkowi  powiedziała, że ma gości, więc może trochę pograć  na komputerze, a  potem grzecznie iść spać. Ucałowali się jak zawsze przed snem.
   Wanat z Sylwią przejęli obowiązki gospodyni. Zaprosili wszystkich do salonu. Za kilka minut przyjechał catering z wybornym jedzeniem. Alkohol przynieśli ze sobą.
     Ucztowanie trwało wiele godzin. Alicja niewiele piła, bo z soboty na niedzielę   ma dyżur. Maks praktycznie wypił jedynie jedną lampkę  koniaku
- Kto zostaje z małym jak idziesz do pracy?
- Ja.
- I ja.
- I ja. Zaczęli się przekrzykiwać.
Sylwia, Wanatowie, Janek Bosak  i Leon   kolejno zostawali z małym, pomimo, że Alicja zatrudniała opiekunkę. Może raczej gosposię, tę samą co pracowała u Leona. Ona praktycznie stała się częścią ich rodziny a Andrzejek traktował ją jak prawdziwą babcię.
- Tak już nam zostało, od kiedy.... Tu urwała Sylwia. No to znaczy my chcemy i lubimy pomagać Alicji. Czasami się kłócimy kto ma z nim iść na obiad, basen, angielski czy do biblioteki.
- Maks, jak chcesz być przyjacielem Alicji, to też musisz się zadeklarować do niesienia  pomocy.
- Och Sylwia, przestań gadać głupoty.
- Nie, no oczywiście. Zawsze będę do dyspozycji. Jestem samotnym człowiekiem, po pracy mam mnóstwo wolnego czasu, więc oczywiście, zawsze  do dyspozycji i usług.
- Leon, od następnego miesiąca, a to będzie już w  poniedziałek musisz wpisać w "nasz" grafik Maksa Kellera.
- Już zrobiłem grafik, więc może go gdzieś wcisnę od następnego tygodnia.
      Goście pożegnali się   około godziny pierwszej w nocy. Zamówili dwie taksówki. U Alicji został jedynie Leon, nie chciało mu się wracać do domu.
- Czyj to był pomysł?
- Córeczko, przepraszam, ale to był mój pomysł.  Zadzwonił Wanat, że spotyka się cała paczka w restauracji, więc chciałem, abyś i ty była z nami.
- Acha. Ty lubisz mi robić takie niespodzianki, choć dobrze wiesz, że ja tego  nie lubię.
- Wiem córeczko i przepraszam. Wiem również, że nie możesz ciągle siedzieć w książkach, nie jesteś przecież molem książkowym.















1 komentarz: