poniedziałek, 3 listopada 2014

Co teraz mam zrobić? cz. 24


    Chociaż ich status się zmienił, niewiele  zmieniło to w ich życiu. Kellerowie wyjechali, więc Alicja wróciła do swojego mieszkania. Andrzej bardzo często do niej przychodził,  czasami zostawał na noc.
     Kiedyś kupił bardzo drogie wino i zaprosił ją gdzieś, jak sam powiedział w "nieznane"
Podjechali na  osiedle domków jednorodzinnych. Alicja była przekonana, że chce ją zapoznać z jakimiś przyjaciółmi. Okazało się, że dom był właśnie nowym nabytkiem Andrzeja.
- To dla nas. Nie możemy tułać się po stancjach.
Znowu ją zaskoczył.
- Przyrzeknij mi, że jak kiedyś się pobierzemy, będziemy wspólnie decydować o wszystkim.
- Tak, przyrzekam. Podniósł dwa palce do góry i powtórzył, że przyrzeka.
 Powiedział  jej również, że domek kupiła mu babcia. Jest osobą bardzo, ale to bardzo zamożną
 i u schyłku swojego życia robi wnukom pokaźne prezenty. Co prawda mówiła, że wolałaby, aby jej wnuk mieszkał  w Bydgoszczy a nie w Toruniu, ale skoro jego serce musi tu zostać, więc wyraziła zgodę na to miasto i właśnie zafundowała mu ten dom.
- Wowwww. Też chciałabym mieć taką babcię.
     Andrzej wręcz błagająco poprosił ją, aby pomogła urządzić mu gniazdko dla ich dwojga.
- Ja? Ja się na tym najmniej znam. Mnie do życia tak naprawdę potrzebne jest łóżko, łazienka i szafa z ubraniami.
- W takim razie pójdę do architekta wnętrz, może zrobi jakiś projekt.
- To jeśli pozwolisz, pójdźmy tam razem.
Andrzej był zachwycony jej propozycją. Zresztą był w niej tak zakochany, że na wszystko się zgadzał, wszystko akceptował. Gdyby mógł uchyliłby jej gwiazdkę z nieba.
     Po kolejnej operacji, zauważyła, że jej jeden z pacjentów coś szkicuje.
- Co pan rysuje?
- Nic, dostałem zlecenie na zaprojektowanie wnętrza domu. Jestem architektem.
- Ma pan biuro projektów?
- Mam i sporo klientów.
- Fajnie, a mogę po pana rekonwalescencji zgłosić się do pana o zaprojektowanie wnętrza nowego domku.
- Pewnie. Dla pani doktor zrobię wyjątek i postaram się  aby długo pani nie czekała. Dał jej swoją wizytówkę.
Następnego dnia młody architekt zagadnął doktor Szymańską na temat wczorajszej rozmowy.
Odpowiedziała mu, że jak wyzdrowieje i wyjdzie do domu, ona się do niego zgłosi. Na terenie szpitala nie chce rozmawiać na prywatne tematy.
- Będę czekał.
Czasami siedząc przy komputerze myślała o Maksie. Włączała komunikator Skype i patrzyła w ekran, jakby czekała, aby Maks do niej zagadnął. Sama nie miała odwagi, zresztą zawsze     jego profil był zamknięty.
Była ciekawa  jak przebiegła operacja, jak czuje się jego synek.  Czy może potrzebuje jakiejś pomocy, a może po prostu przyjacielskiej rozmowy.
- Ala, siedzisz przy komputerze i sprawiasz wrażenie, jakbyś  się do niego modliła.
- Jest noc, cisza, pacjenci śpią, więc tak sobie siedzę. Odpowiedziała swojej przyjaciółce.
- Tęsknisz?
- Za czym, za kim?
- Ja nie wiem odpowiedziała Sylwia. Sprawiasz wrażenie jakbyś na coś czekała, czasami jesteś nieobecna.
Odpowiedziała jej, że to nieprawda. Ma ogrom obowiązków i interpretacji wyników badań. Ufa radiologom, ale sama musi jeszcze raz wszystko obejrzeć, przeczytać, zinterpretować.
- No chyba, że tak. Choć wydawało mi się, że się  gdzieś  oddalasz, szukasz bratniej duszy, którą straciłaś.





1 komentarz: