czwartek, 2 października 2014

Co teraz mam zrobić ?cz. 17

Rzeczywiście, umówiła się z Andrzejem. Wsiadł  do jej samochodu i skierowali się w stronę  Bydgoszczy.
- Dziękuję,  że jedziesz ze mną.
- To raczej ja dziękuję, że mnie ze sobą zabrałaś. A jeśli ktoś nas dzisiaj widział w Toruniu, to zaczną się plotki.
W Bydgoszczy byli około godziny osiemnastej. Matka Andrzeja przywitała ich bardzo miło.
- To jest najlepszy chirurg z Torunia, Alicja Szymańska. Przedstawił ją matce.
- Dziękuję, że pani zechciała przyjechać. Mój mąż  od kilku dni nie wstaje z łóżka. Zauważyłam na palcach nogi dziwne zmiany.
Alicja pierwsze co zrobiła,  to umyła ręce i włożyła chirurgiczne rękawiczki. Poszła do chorego. Obejrzała dokładnie stopy.
- Tak, to są zmiany odleżynowe.  Na dzień dzisiejszy mogę stwierdzić, że palce trzeba amputować.
Są już martwe, wdarła się martwica.
Chory spojrzał na Alicję.
Choć pewnie wcześniej, z każdym innym lekarzem  by  dyskutował, w tym momencie powiedział tylko jedno.
- To niech mi pani te palce amputuje. Ale tylko pani, nikt inny.
Andrzej powiedział ojcu, że w takim razie muszą zabrać go do Torunia.
- To mnie zabierzcie. Jestem gotowy.
Alicja przedstawiła choremu pewne niedogodności w jeździe osobowym samochodem.
Umówiła się z nim, że jutro mama  Andrzeja załatwi w Bydgoszczy wszystkie formalności, łącznie ze skierowaniem od rodzinnego lekarza i w godzinach popołudniowych  zabiorą go do szpitala.
- Tato, mam większy samochód, będzie ci wygodnie. Jutro po ciebie przyjadę.
- Ale do Torunia tylko pojadę wtedy, jak będziesz razem ze swoją przyjaciółką. Ta kobieta ma w sobie coś takiego, że można jej zaufać.
     Matka Andrzeja postawiła gorącą kolację. Z apetytem wszyscy zjedli, oprócz ojca, który i tym razem nie chciał wstać z łóżka.
Po kolacji pożegnali się z rodzicami Andrzeja. Pojechali do opery, którą uwielbiała Alicja.
Pierwszy raz zaprosił ją na spektakl mężczyzna. Ona, fanka opery zawsze prosiła kogoś, aby z nią pojechał na spektakl operowy. Od teraz będzie miała kompana do delektowania się tą formą sztuki.
Wracając do Torunia, Andrzej opowiedział jej, jak to kiedyś chodząc do szkoły muzycznej, do klasy perkusji miał dziewczynę, która uczyła się śpiewu. Był nią  zafascynowany i tym jak śpiewa. Ona  przekazała mu bakcyla odbioru muzyki poważnej . Niestety, wyjechała do USA i teraz tam robi karierę muzyczną. Zapomniała o nim.
- Długo przeżywałem to rozstanie. Zrezygnowałem ze studiów muzycznych i poszedłem na psychologię. Chciałem przede wszystkim zrozumieć mechanizmy rządzące psychiką człowieka.
Teraz wiem, że wybrałem właściwy kierunek studiów i właściwą drogę życia.
- Z muzyki nie da się żyć?
- Z muzyką da się żyć, ale z niej, jeśli nie jest się na pierwszych stronach gazet to nędzna egzystencja.
Alicja odwiozła go  i sama wróciła do siebie. Było grubo po północy. Gdy weszła na klatkę schodową światło się zaświeciło. Maks stał przy swoich drzwiach, jakby na nią  czekał.
- Martwiłem się o ciebie, nawet kilkakrotnie do ciebie zachodziłem.
- Nie ma potrzeby, byłam pod dobra opieką.
- Chyba nie za dobrą, skoro nawet nie odprowadził cię do domu.
Stając na kolejny stopień schodów odwróciła się do niego i z uśmiechem na ustach powiedziała.
- Nie inwigiluj mnie, jestem dorosła i mam głowę  na swoim miejscu. Resztę  schodów przebiegła i zamknęła za sobą  drzwi na dwa zamki. Maks patrzył na jej zgrabne ruchy. Do swojego mieszkania wszedł, gdy usłyszał na górze przekręcany w zamku klucz.

2 komentarze:

  1. Cudowne *.* nie wiem co powiedziec :-) serial upada a ty nadal trzymasz poziom :-) regularne posty i do tego wspaniale napisane

    OdpowiedzUsuń
  2. super, fajnie, i tak dalej trzymaj...

    OdpowiedzUsuń