wtorek, 21 października 2014

Co teraz mam zrobić? cz. 21

Maks przez kilka dni nie wiedział co ze sobą zrobić.
Któregoś popołudnia zapukał do Alicji.
- Przepraszam. Mogę zostawić u ciebie klucze? Moi rodzice za kilka dni przyjadą do Torunia i będę chcieli tu przez jakiś czas mieszkać. Ja wyjeżdżam.
- Oczywiście. Proszę ich tylko uprzedzić, aby mnie nie umoralniali.
Ty przecież wszystko między nami zepsułeś. Wybrałeś taki tryb życia, zostawiłeś mnie i wyjechałeś na kilka tygodni.
- Tak, musiałem wyjechać do Wrocławia. Okazało się, że mam  syna, który urodził się kilka miesięcy po skończeniu studiów.
Alicja zrobiła wielkie oczy.
- Nie mogłeś mi o tym powiedzieć? To przecież nie tragedia.
- Mogłem, może nie mogłem. Teraz już nie jest to ważne. Zresztą ta wiadomość  zwaliła mnie z nóg. Muszę nauczyć się z tym żyć, tym bardziej, że moje dziecko nosi nazwisko kogoś innego. Z tej ciąży urodziło się  dwóch chłopców, ale jeden  zmarł w wieku dwóch lat.
- Jeśli chcesz, wejdź, porozmawiamy.
- A ten twój tam psycholog?
- A ten mój tam psycholog, powtórzyła w podobnie ironicznym tonie  dzisiaj do mnie nie przyjdzie. Wyjechał. A zresztą nie jest podejrzliwy tak jak ty byłeś.
Maks wszedł do mieszkania. Alicja poczęstowała go kawą.
- Nie myśl, że jestem alkoholikiem. Piję kiedy chcę i ile chcę. Może raz, albo dwa urwał mi się film. Czasami  więcej udawałem, że jestem pijany, niż tak było naprawdę.
To Bosakowa zrobiła ze mnie alkoholika i kazała mi się leczyć. Mam dni kiedy nie piję i nawet mnie do alkoholu nie ciągnie. Potrafię odmówić, potrafię się w piciu kontrolować. Wiele razy udawałem, że jestem pod wpływem alkoholu. Tak z przekory.
- Nie ważne, to jest wyłącznie twoja sprawa.
- Alicja, ja naprawdę cię kochałem, kocham i będę kochał ponad wszystkich.
- Słowa nic nie znaczą. Zniszczyłeś wszystko co  między nami było.
Czym?
Sama nie wiem. Swoim zachowaniem, dziwną zazdrością, wyjazdem.
- Być może masz silniejszą osobowość ode mnie. Wy kobiety wbrew wszystkiemu jesteście silne i stoicie twardo na nogach.
Ja potrzebowałem ciebie, przy tobie się dobrze czułem, inaczej myślałem.
Wiadomość z Wrocławia mnie powaliła.
- Dlaczego teraz matka dziecka cię odnalazła?  Robiłeś badania genetyczne|?
- Badań nie robiłem, bo nie ma takiej potrzeby. Robiłem badania pod kątem dawcy nerki.
Mój syn jest dializowany, bardzo chory, potrzebuje nerki. Gdyby nie to, pewnie nigdy bym się o jego istnieniu nie dowiedział.
Wszystkie parametry są wyjątkowo zgodne. Nie mam co doszukiwać się nieprawdy.
Alicja słuchała bardzo uważnie. Czuła się lekko nieswojo.
W tej chwili sama  nie wiedziała, kto jest wszystkiemu winien. Czy Maks ze słabym charakterem, czy ona, która nie potrafiła przeczekać i wyjaśnić nieporozumień, jakie zaistniały.
- Co mam powiedzieć rodzicom, jak będą pytali o nas?
- Nic, tylko tyle, że wyjechałem i ciebie zostawiłem. Nie wiesz gdzie, nie wiesz po co i dlaczego to zrobiłem.
- Nie potrafię perfidnie kłamać.
- To powiedz tylko, że wyjechałem. Nic jednak nie mów o Wrocławiu.
Moi rodzice nie akceptowali Doroty, jako mojej partnerki. Pochodziła nie z ich świata. Byłem głupi, zaraz po studiach rozstaliśmy się. Ja po kłótni z rodzicami przyjechałem do Torunia, nie chciałem wracać do Szwajcarii. Oni byli nieszczęśliwi, że zostałem w Polsce, ale bardzo szczęśliwi, że daleko od Doroty.
- Mnie pewnie też nie akceptowali, bo pochodzę  z innego świata, niż ich.
- Ciebie zaakceptowali od razu, bo jesteś inteligentna, ładna, umiesz zachować się w towarzystwie, masz osiągnięcia naukowe.
- Acha, z zimną kalkulacją, za to, to i to. Nie dlatego, że mnie kochałeś a ja ciebie.
- Być może za to przede wszystkim, ale ja tego nie wiem.
Alicja pożegnała Maksa. Całując ją na pożegnanie po policzkach ciurkiem płynęły mu łzy.



1 komentarz:

  1. Oby chociaż tutaj Ala była z Andrzejem :-) Wszędzie tylko Maks i Maks. Ty właśnie jako jedyna przedstawiasz go inaczej. Bardzo fajny sposob :-) Gratuluje. Trzymaj tak dalej i nie poddawaj sie. Naprawde super ze sa osoby ktorym sie chce pisac takie opowiadania i przy tym cudownie im to wychodzi. PS. staram sie zagladac tu codziennie :-D

    OdpowiedzUsuń