środa, 4 czerwca 2014

Błagam, pokochaj mnie. cz. 3

Następnego dnia były zajęcia w prosektorium. Wykładowca, profesor anatomii powiedział na wstępie, że jeśli ktoś jest słaby, musi powoli się przyzwyczajać do widoku organów konserwowanych w  formalinie.
Zapachy również są nie takie jak w kwiaciarni, czy winiarni. Wszyscy słuchali uwag uważnie, jednak to co zastali w środku, dla niektórych było nie do zniesienia. Jedną ze studentek zapach formaliny zemdlił  do tego stopnia, że musiała opuścić salę ćwiczeń.
Alicja była twarda. Jej mama pracowała w szpitalu, więc ona była tam częstym gościem. Kiedy skończyła osiemnaście lat pracowała dorywczo jako salowa. Czasami musiała wywozić z sali  zmarłe osoby.  Była również wolontariuszką w hospicjum. Początkowo nie było to łatwe, ale  z czasem ze śmiercią się oswoiła.
Maks trzymał się twardo, ale po zajęciach pobiegł do łazienki i zwymiotował. Nie przerażały go nerki, serce czy inne organy  w formalinie, jedynie zapach dawał po nozdrzach.
Po kilku tygodniach wszyscy oswoili się. Zajęcia w prosektorium były codziennością.
Na jednym z kolokwium Maks oczami błagał Alicję, aby mu podpowiedziała, bo nawet nie rozumiał pytania. Odpowiedź na to pytanie graniczyło z cudem.
Co prawda napisała  mu odpowiedź na karteczce i mu ją podała, ale również napisała, żeby się odczepił od nawiedzonej katechetki.
Po zajęciach podziękował jej i kolejny raz próbował tłumaczyć swoją postawę w dniu wywieszenia listy przyjętych.
Alicja mało integrowała się ze studentami. Ci co mieszkali w akademiku, mieli ze sobą większy kontakt. Ona po zajęciach biegła do domu i uczyła się do późnych godzin wieczornych. Wszyscy ją podziwiali, była bezbłędnie do kolejnych zajęć przygotowana. Wszystkie kolokwia pisała na najwyższe oceny.
Maks, choć był bardzo zdolnym facetem, czasami nie umiał wiązać  logicznie pewnych faktów, co można powiedzieć, że niejednokrotnie musiał  kolejny raz stawać do zaliczenia.
Kiedyś w oczekiwaniu na zajęcia spytał Alicji, jak ona to robi, że wszystko umie.
- Uczę się.
- Ja również.
- Ale ja ucząc się staram się nauczyć i pamiętać.
- Ja również, ale chyba mnie to nie wychodzi.
- No bo jest miedzy nami taka różnica, że ja jestem nawiedzoną katechetką a ty rozkapryszonym  studentem.
- Czy nigdy  mi tego nie zapomnisz?
- Nie wiem. Na razie  pamiętam, odpowiedziała dyplomatycznie.
Maks kolejny raz ją przeprosił, ale ona pomimo, że przeprosiny przyjmowała, zawsze gdy zachodziła taka okoliczność przypominała mu te słowa, które wówczas ją naprawdę uraziły.
20 maja były Maksa urodziny. Była to sobota, więc dzień wolny od zajęć na uczelni. Maks zaprosił całą grupę do winiarni.
- Ala, przyjdziesz na moje urodziny?
- Dziękuję,  ale chyba nie. Nie mam czasu.
- Czasu, czy ochoty?
- Źle się czuję w tłumie. Mamy siebie pełno przez cały tydzień, w sobotę  chcę odpocząć.
- Nie rób mi tego. Wszyscy zadeklarowali, że przyjdą, tylko ty jedna się wyłamujesz.
- Wolę  posiedzieć w domu, poczytać. Nie kręcą  mnie winiarnie, kawiarnie, puby, restauracje.
Maks nie nalegał. Każdy robi to co lubi. Wiedział, że Alicja nie darzy go wielką sympatią. Jeśli trzeba było, podpowiedziała, dała ściągę,  ale cała przyjaźń się na tym kończyła.
W sobotę rano mama wyszła do pracy. Sama więc ugotowała obiad. Niestety, rodzicielka zatelefonowała, że będzie musiała zostać w pracy na kolejną zmianę. Niejednokrotnie to się zdarzało.
Około godziny osiemnastej doszła jednak do wniosku, że pójdzie na zaproszone urodziny.
Wszyscy, którzy ją zobaczyli w drzwiach oniemieli. Nie była to ta sama koleżanka. Elegancka, krótka sukienka, szpilki, perfekcyjnie zrobiony makijaż, fryzura jak z żurnala.
Maks podszedł do niej i się przywitał.
- Dziękuję, że przyszłaś. Jesteś piękna.
Spojrzała na niego, jakby dawała mu do zrozumienia, aby nie próbował jej mówić  komplementów. Nie lubiła tego. Wręczyła mu prezent. Był to kubek z napisem "Jestem studentem wyśmienitym". Złożyła życzenia. Chciał ja pocałować, ale się lekko odsunęła. Całus musnął lekko policzek.
Inga, koleżanka, z którą chodziła do liceum również nie dowierzała własnym oczom.
- Alka, jaka ty jesteś laska. Z dnia na dzień z brzydkiego kaczątka zmieniłaś się w łabędzia. Popatrz na miny kolegów, wodzą za tobą  oczami i nie wierzą, że to jesteś ty.
- Nie szata zdobi człowieka, odpowiedziała.
     Wszystkie stoły były ze sobą złączone. Wolne miejsce było usytuowane o dwa krzesła w lewo po przeciwnej stronie  Maksa.
Stoły nie uginały się od jedzenia. Było wino, lody, ciasto. Również kto chciał mógł zamówić sobie piwko.
Nawet jej się to podobało. Nie lał się alkohol strumieniami, ale wszyscy kulturalnie sączyli biały lub czerwony trunek.
Gdy zagrała muzyka  zaczęły się tańce. Maks oczywiście w pierwszej kolejności zaprosił Alicję.
Kolejny raz w tańcu dziękował jej za podpowiadania na kolokwiach i komplementował jej wygląd.
Nie rozpływała się z tego powodu.
- Czy mogłabyś mi zrobić dzisiaj przysługę?
- Pewnie, jubilatowi nie odmawia się, oczywiście jeśli ta przysługa będzie w granicach przyzwoitości.
- Chciałbym, abyś  została do końca na imprezie. Później odwiozę cię  do domu.
- O której zamykają lokal?
- Dzisiaj jest czynny do 24:00.
- Dobrze, zostanę, pod jednym warunkiem, że przez cały czas nie będę z tobą tańczyła. Nie jesteśmy parą i nie chcą, aby ktoś tak myślał.
    Maks zgodził się na jej propozycję, chociaż nieźle tańczyła i chciałby z nią pląsać. Ale najważniejsze, że zostanie. Ona tego wieczora bawiła się wyśmienicie. Chyba wcześniej nikt nie przypuszczał, że ta dziewczyna jest taka fajna. Dotychczas postrzegano ją jako kujona, chodzącą encyklopedię i skromną, szarą myszkę z grzywką i kucykiem.
Jak przysłowie mówi, że pozory mylą, tak jest również w przypadku Alicji.
Magda z Arletą paląc papierosy obgadały Alicję od stóp do głów.
- Zobacz, jak Szymańska się zestroiła,  jakby szła na czerwony dywan. Chyba do Maksa.
- Taka niewinna, ze słodką minką, a tu popatrz, popatrz. Kiedy ona miała czas zakupić taki ubiór?
- Może prowadzi podwójne życie. Na uczelni słodziutki aniołek, a po południu dama sponsorowana przez jakiegoś bogacza?
Przed winiarnię wyszedł Marek.
- Co tam dziewczyny? Kogo dzisiaj macie na tapecie.
- Szymańską, kujona.
- No, Alicja dzisiaj wszystkich zaskoczyła. Ubiór, fryzura, makijaż. Kto by pomyślał, że z niej jest taka fajna laseczka.
Dziewczynom nie podobał  się tekst kolegi. Nie krytykował, a wręcz przeciwnie, mówił o niej ciepło i sympatycznie.
Przed północą wszyscy zaczęli rozchodzić się do domów.
- Alicja, jak wracasz? Piłaś, nie jedź. Pytał i jednocześnie ostrzegał Marek.
- Piłam, więc nie jadę, tzn. jadę  jako pasażer z Maksem.
- A Maks pił?
- Nie pił, jedynie pepsi colę i wodę  mineralną. Odpowiedział zza pleców Alicji Maks Keller.
- Niesamowite. Alicja piła, a Maksio nie. Maks, który tak lubi wszelkie trunki dzisiaj robił za abstynenta. Niesamowite.
     Gdy podeszli do samochodu Maksa, Alicja zapytała go, czy rzeczywiście nic nie pił.
Wyjął z kieszeni mały  alkomat i dmuchnął w niego.
- Popatrz. Zero promili.
Oczywiście musiał  jej opowiedzieć, skąd ma takie cacko, Przecież w Polsce nikt o takim  osobistym alkomacie  jeszcze nie słyszał.
- Moi rodzice mieszkają w Szwajcarii. Ojciec jeździ po całym świecie, więc mi takie cacko dostarczył.
     Podwiózł Alicję pod blok. Okazało się, że mieszka blisko niej, w tej samej dzielnicy, kilka ulic dalej.
Pokazała mu, które są jej okna. Było w nich ciemno.
- Mama jest jeszcze w pracy.
- To masz chatę wolną.
- Tak, mam, dla siebie, nie dla ciebie. Odpaliła.
Niczego się po niej innego nie spodziewał. Wiedział,  że nie zaprosi go do siebie.  Może nie dlatego, że kiedyś ją obraził, ale dlatego, iż taka jest a nie inna.
Siedzieli w samochodzie i rozmawiali sobie o różnych rzeczach. Maks zagadywał ją, aby z nim była jak najdłużej.
- Fajnie gawędzimy, ale muszę już iść. Wysiadła z samochodu i skierowała się do klatki schodowej.
Maks przez cały czas ją obserwował. Odjechał dopiero, gdy w oknie  mieszkania zapaliło się światło.
     Leżąc w łóżku myślał o Alicji i o tym, co  ma zrobić, aby została jego dziewczyną.
Ale dotychczasowe jego starania spalały na panewce. Zasnął dopiero o 3 nad ranem.

















3 komentarze:

  1. Robi się coraz ciekawiej.
    Maksiu, wymyśl coś niesamowitego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, fajnie ;) tylko Ala taka wredna troche :) ale opowiadanie spuer :) kiedy next?

    OdpowiedzUsuń