niedziela, 22 czerwca 2014

Błagam, pokochaj mnie. cz.13

Maks nie zawsze dawał sobie radę z opanowaniem materiału, którego coraz więcej przybywało.  Nauka wspólnie z  Alicją dawała mu podwójne  zadowolenie. Po pierwsze, że doskonalił metody uczenia się, po wtóre, że był z nią.  Czasami jednak nie miał odwagi przyznać się, że czegoś nie umie. Wówczas szedł do własnego domu i nocą po prostu wkuwał.
Ona miała dobrą pamięć. Wszystko co mówiono na wykładach pojmowała w lot i to zapamiętywała.
Maks wielokrotnie namawiał ją, aby zamieszkali razem.
- A po co? Przecież i tak ze sobą przebywamy zawsze. Ty potrafisz tydzień być u mnie, ja u ciebie. Czasami musimy od siebie odpocząć, abyśmy się nie znudzili.
Ojciec Maksa często przyjeżdżał  do Polski. Nigdy jednak nie spał u swojego syna, zawsze w hotelu.
Kiedyś Alicja wracając ze sklepu zauważyła, jak przy restauracji ojciec wita się o wiele młodszą kobietą niż jego żona.
Trochę ją to zaintrygowało.
- Czy to możliwe, że Gustaw przyjeżdża do Polski dla innej kobiety, dla kochanki?
Przy kolacji zapytała Maksa, czy dzisiaj widział się z ojcem.
- Przecież ojciec dwa dni temu  wyjechał do Paryża na sympozjum. Zostawił mi czek żebym go zrealizował  w banku, pożegnał się. Potem zadzwonił, że jest już na miejscu.
- Acha. Rozumiem. Coś chyba pokręciłam. Przecież już mi mówiłeś, że ojciec wyjechał.
Nie mogło być pomyłki, Alicja na pewno widział  Gustawa z kobietą. Nie miała jednak odwagi powiedzieć tego Maksowi. Kochał swojego ojca, który w każdym calu był  dla niego autorytetem. Ona nie może podważać tego, nikt jej przecież nie upoważnił.
     Do drzwi Alicji zapukał  Krzysztof Florczyk.
- Dzieciaki, jesteście?
Przyniosłem wino, może się napijemy. Dzisiaj dostałem Krzyż Kawalerski za zasługi dla polskiej medycyny. Trzeba przecież to jakoś  oblać.
     Od pewnego czasu Maks był z Krzysztofem po imieniu. Co prawda dzieliła ich różnica pokolenia, ale Krzysztof życzył sobie, aby facet jego ukochanej Ali również był z nim  na ty.
Tylko na uczelni zarówno Maks jak i Alicja zwracali się do Krzysztofa panie profesorze, natomiast on do nich po imieniu.
Maks pobiegł do kuchni, szybko coś  przygotował  do jedzenia. Był urodzonym kucharzem. Zanim Alicja pomyślała, stół w salonie już był przygotowany.
     Po dwóch lampkach wykwintnego trunku , Krzysztof wręcz zapytał, czy kiedyś zalegalizują swój związek?
- Jaki związek. Nie mieszkamy przecież razem.
- Na stałe nie, ale na pobyty czasowe. Jeśli Maksa  nie ma u ciebie, również ciebie nie ma. Rozumiem, że mieszkacie wówczas u niego.
- Co prawda jeszcze nie zaręczyliśmy się, bo Alicja ciągle nie przyjmuje moich oświadczyn, ale jak skończymy studia, pewnie to zrobimy. Ja jestem uparty i zawsze dążę do celu.
Alicji nie bardzo podobało się co mówi Maks. Przecież to ona musi powiedzieć tak, albo nie. Na razie woli, aby było tak jak jest. Bez uzależnień finansowych, bez zobowiązań.
- Pamiętasz Krzysztof Arletę z naszego roku? Podobno urodziła dzidziusia. Jest szczęśliwą matką.
- Pewnie. Chciała za seks otrzymać u mnie ocenę z egzaminu.
- Co? Maks i Alicja powiedzieli równocześnie.
- Gdybym chciał mógłbym zmieniać studentki jak rękawiczki. Same pchają się do łóżka. Ale ja kochałem swoją żonę  i choć minęło tyle lat nie pociągały mnie nigdy inne kobiety.
- To tak jak mnie.  Kocham Alicję i będę jej wierny do końca życia.
Cmoknął Alicje w policzek.
Krzysztof się uśmiechnął. Powiedział, że pragnie aby Alicja była szczęśliwa a on tego przypilnuje.
- Maks, jeśli kiedykolwiek skrzywdzisz moją pupilkę, będziesz miał ze mną  do czynienia.
- Już się boję, panie profesorze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz