- Łukasz, czy Maks zaprosił cię na swoje urodziny?
- Nie, a bo co?
- Bo do mnie mówił, że wszyscy jego przyjaciele nie mają czasu przyjść na urodziny, które ma jutro.
- Może przyjaciele mu odmówili. Ja dla niego nie jestem przyjacielem.
No tak, zamyśliła się Alicja. Maks przecież Łukasza postrzega jako potencjalnego rywala, nie przyjaciela.
Alicja zgodziła się jednak iść z nim do kawiarni na urodzinową kawę. Rozeznała się jednak w sprawie i przygotowała mu niespodziankę. Kolejno sama rozmawiała z lekarzami i pielęgniarkami, przedstawiając im smutną dolę Maksa Kellera.
Aby nie obciążać go zbytnimi kosztami, zrobili zrzutę i zamówili kawiarnię, do której Maks zaprosił Alicję.
Alicja ubrała się w sukienkę, co bardzo rzadko jej się zdarzało. Kiedy przyszli, w kawiarni praktycznie nie było nikogo, oprócz kelnerek. Usiedli przy stole, zamówili kawę i lampkę wina.
Gdy podano kawę, do kawiarni wszedł Jasiński z Elżbietą.
- A ci nie mieli innej kawiarni, tylko akurat tu musieli przyleźć.
Alicja pokiwała im ręką, na znak powitania.
- Pewnie lubią tu przychodzić, bo jest fajny klimat i świetna obsługa.
Alicja jednak nie zajmowała się |Jasińskim, lecz była niezwykle miła dla Maksa. Wręczyła mu prezent. Był tak zaabsorbowany rozmową z nią, że nawet nie zauważał, jak do kawiarni wchodzili inne osoby. Nie zwracał na nikogo uwagi.
Opowiadał jej o wybrykach studenckich i ciągle dziękował za to, że w dzisiejszym, tak dla niego ważnym dniu, jest z nim.
Ocknął się trochę, gdy przy najbliższym stoliku zasiadła Magda Żelichowska z Piotrem Wanatem.
Udawali wielkie zdziwienie, że ich tu zastali.
- Och Maks, popatrz, jaki Toruń mały. Codziennie w Copernicusie, a po południu w tej samej kawiarni.
Sylwia siedząca kilka stolików dalej nie wytrzymała napięcia i zaczęła się histerycznie śmiać. Maks odwrócił się i zobaczył Sylwię z Ordą. Podniosła kieliszek i go pozdrowiła.
W dalszym ciągu był tak przejęty spotkaniem, że oprócz Jasińskiego i Bosakowej, Sylwii i Piotra z Żelichowską nikogo nie widział.
Gdy już w kawiarni się zapełniło, jednocześnie wszyscy wstali i zaczęli śpiewać Maksowi sto lat. Dopiero teraz zauważył, że cała kawiarnia to znajomi i przyjaciele z Copernicusa.
Początkowo był zdezorientowany a może oszołomiony.
- Widzisz, a powiedziałeś mi, że wszyscy, których zaprosiłeś na urodziny ci odmówili.
- Ale ja ich tutaj nie zapraszałem.
- Ja również nie, skłamała Alicja.
- Może pochwaliłaś się Wilusiowi.
- Ja nic mu nie mówiłam.
O cholera, to ja mu powiedziałem, że dzisiaj idę z tobą na kawę. Tak specjalnie, żeby go zazdrość zżerała. .
- Akurat, on wiedział gdzie idziemy na kawę ?. Zresztą Łukaszek nie ma takiej charyzmy, żeby zwołać pół szpitala do jednej kawiarni i to na twoje urodziny.
- No to może Sylwia?
- A ja ci powiem, że najlepiej jakbyś zapytał Mariolkę z rejestracji. Ona wszystko wie, kto z kim i kiedy.
- Naprawdę? Zdziwił się Maks.
- Nie udawaj, że nie wiedziałeś, kto to jest Mariolka i jak lubi roznosić ploteczki.
Fajnie, jutro ją zapytam.
Maks aby nie być nazwany centusiem, postawił dla wszystkich po lampce wina, wypili za jego zdrowie.
Atmosfera się wyluzowała i do końca wieczoru było bardzo miło.
Od rana Maks był niezwykle rozmowny i miły, zarówno do personelu szpitalnego jak i chorych.
- Panie doktorze, cóż za odmiana? Zapytała Sylwia.
- Byłaś wczoraj i widziałaś.
Sylwia zbliżyła się do Maksa, rozejrzała wokoło i cicho powiedziała.
- Pamiętaj, jeśli skrzywdzisz Alicję Szymańską, jak inne dziewczyny, osobiście uduszę cię własnymi rękami.
Maks popatrzył na Sylwię jak na jakieś chore zjawisko atmosferyczne.
- Nie rozumiesz?
- Ci wszyscy co wczoraj byli w kawiarni, to nie twoi przyjaciele, a jej przyjaciele. Pamiętaj i uważaj stary podrywaczu.
Chciał jej powiedzieć, że zakochał się w Alicji od pierwszego wejrzenia, jak ją pierwszy raz zobaczył w Copernicusie. Sylwia jednak nie dawała mu dojść do słowa.
- Pierwszy raz się zakochałem i ostatni. Kobieto, zrozum to. Infantylnie próbował się tłumaczyć .
- Pamiętaj! Pokazała mu wskazujący palec, aby dobitnie to zrozumiał.
Świetna część :)) Maksiu przeżył przemianę.
OdpowiedzUsuń