wtorek, 29 kwietnia 2014

Czy można uwieść Alicję Szymańską.? cz. 10

Maks następnego dnia przyniósł dla Sylwii koniak i kawę. Początkowo nie zaskoczyła po co ten prezent, ale natychmiast przypomniał jej wczorajszą  rozmowę.
- No tak, słowo się rzekło, kobyłka u płotu. Pod nosem zamruczała pielęgniarka.
Powiem ci jej adres, pod jednym warunkiem, że nigdy mnie nie wydasz.
- Królowo moja, przecież wiesz, że jestem małomówny.
Powiedziała, że Alicja mieszka w hotelu lekarskim, jej najbliższym sąsiadem jest Łukasz Wilecki.
Cmoknął Sylwię w policzek, wykonał gest jakby pociągał prawą ręką sznur od dzwonka parowozu.
- Jest, jest, jest.
- Co jest? Zapytał Wilecki wchodząc do gabinetu lekarskiego.
Wiluś, muszę pożyczyć od ciebie tę książkę na temat przeszczepów nerek. No wiesz, tą co współautorem jest Alicja Szymańska.
- Ok, jutro ci ją przyniosę.
Maks oczywiście  wolałby mieć ją dzisiaj wieczorem, bo bardzo mu jest potrzebna. Zaproponował Wileckiemu, że wpadnie do niego około dziewiętnastej, jeśli oczywiście pozwoli.
Wilecki był tym bardzo zaskoczony, bo wcześniej Maks nigdy nie traktował go jak dobrego kolegi.
- Dobrze, wieczorem jestem w domu, więc wpadnij.
Maks przyszedł wcześniej, bo nie mógł się doczekać godziny dziewiętnastej. Nie zastał Wileckiego w swoim mieszkaniu. Zapukał więc do sąsiednich drzwi. Jakże był zdziwiony, gdy otworzyła je Alicja.
- Przepraszam, szukam Łukasza. Zaczął się jąkać i udawać bardzo zdziwionego. Gra wychodziła mu znakomicie.
- Nie wiem gdzie jest Łukasz, ale proszę wejdź i poczekaj na niego  u mnie. Nie będziesz przecież sterczał na korytarzu.
Maks nie spodziewał się, że do spotkania w mieszkaniu Alicji przyjdzie mu łatwiej, niż sobie wyobrażał.
Wszedł do środka, gdzie panowała sterylna czystość. Mieszkanie nie było zagracone. Tylko książek było w nadmiarze, praktycznie wszystkie medyczne.
Alicja zaproponowała Maksowi kawę, ale on nie chciał pić.
- Małe to twoje mieszkanie.
- Dla jednej osoby wystarczające.
- Moje ma ponad sto metrów kwadratowych i już mi się marzy większe.
- Mnie nic do szczęścia nie jest potrzebne, jedynie coś do spania i regał na książki.
Zapytał, jak może żyć bez telewizora. Ona odpowiedziała mu, że to co jest zhomogenizowane w telewizji woli przeczytać w książkach i w prasie.
Po około pół godzinie Alicja usłyszała, że do mieszkania Wileckiego ktoś wchodzi.
Otworzyła drzwi i zawołała.
- Łukasz, masz gościa, Czeka na ciebie w moim mieszkaniu.
Łukasz cofnął się i zaszedł do Alicji. Zaczął Maksowi tłumaczyć, że przecież się nie spóźnił, to on pomylił godziny.
Maks wstał, przeprosił Alicję za najście i poszedł razem z Wileckim do jego mieszkania.
- Nie szkodzi. Było mi bardzo miło gościć cię w moich skromnych progach. Szkoda jednak, że nie chciałeś  napić się  herbaty.
- Może innym razem, jeśli oczywiście kiedyś taki będzie.
Alicja odpowiedziała, że nie ma problemu, że zawsze będzie mile widziany w jej przytulnym mieszkanku.
Wziął od Wileckiego książkę, chwilę z nim pogadał i pojechał do swojego domu.
Leżąc na ogromnym łóżku rozmyślał, co on by zrobił, gdyby jego sąsiadką była Alicja. Wilecki to jakiś mało kumaty facet, skoro nie wykorzystał jeszcze takiej okazji. Był z siebie dumny, że nie zabrał jej wiele czasu i nie siedział u niej zbyt długo, chociaż tak naprawdę nie miał chęci od niej wychodzić. Maks- powoli, powoli, tylko małymi kroczkami dojdziesz do celu. Sam siebie zaczął pouczać.
     Następnego dnia chciał oddać książkę swojemu koledze, ale niestety miał on dyżur nocny, więc nie było go w pracy. Dobrze o tym wiedział, ale oczywiście udawał znowu aktora.
- Alicja, dzisiaj mogę napić się u ciebie herbaty. Będę po południu u Łukasza, więc mogę wpaść do ciebie na nieco dłużej niż wczoraj.
- Wrócę do domu późno, ale jak mnie zastaniesz, to oczywiście, zapraszam.
Około godziny 18:30 podjechał pod hotel lekarski. W oknach mieszkania Alicji było ciemno. Zdecydował , że nie będzie wchodził do Wileckiego a poczeka w samochodzie. Każda minuta dłużyła mu się okropnie. Był jednak cierpliwy i czekał do skutku. Gdy zobaczył światło w jej mieszkaniu szybko wyskoczył z samochodu i wszedł do hotelu. Po drodze do Alicji zastukał w drzwi Wileckiego i w progu oddał mu pożyczoną książkę. Ten zapraszał go do środka, ale on szepnął mu, że wskoczy na chwilę do Ali, bo ma do niej interes.
Alicja była zmęczona,  nie okazywała jednak niechęci ze spotkania. Zrobiła herbatę, nawet kupiła po drodze ciasto w ciastkarni.
Rozmawiali ze sobą na różne tematy. Gdy Alicja spojrzała na zegar, aż przetarła oczy.
- Wiesz, która godzina? Jest już pięć po dwudziestej czwartej.
- Maks żegnając Alicję skradając jej całusa przeprosił , że tak długo się zasiedział.
- Warto było dłużej posiedzieć choćby dla tego całusa.
Wychodząc zaprosił ją na rewizytę do swojego domu.
- Zrobię super pizzę, naprawdę umiem to robić.
Uśmiechnęła się i cmoknęła Maksa w policzek.
- Przyjmuję zaprosiny, ale dopiero w przyszłym tygodniu. Ten mam wyjątkowo zajęty.
- Będę czekał do przyszłego tygodnia i oczywiście nie będę mył tego policzka.
Zachichotali jak dzieciaki.





3 komentarze: