niedziela, 4 maja 2014

Czy można uwieść Alicję Szymańską ? cz. 12

Maks przygotował się do wyjścia ze szpitala. Poczekał jeszcze, aż Alicja zakończy operację. Poszedł do gabinetu Jasińskiego na chwilę szczerej rozmowy. Opowiedział mu, że praktycznie przez przypadek trafił do szpitala, chciał być jak najdłużej z Alicją.
- Leon, nie miał byś nic przeciwko temu, jak zamieszkałbym z twoją córką?
- W hotelu lekarskim?
- No co ty, mam przecież mieszkanie.
Leon odpowiedział mu, że Alicja jest bardzo dorosła i decyduje o sobie. Nie chce nawet zamieszkać u niego, więc nie może wypowiadać się na  ten temat.
Alicja skończyła operowanie i wpadła do ordynatora podzielić się spostrzeżeniami z wyniesionej operacji.
- Ty jeszcze nie w domu? Och, zapomniałam, mam przecież kluczyki od twojego samochodu. Zaraz ci je oddam, muszę zejść do szatni.
Razem poszli na parter. Alicja z torebki wyjęła kluczyki i chciała je oddać Maksowi. On stał za jej plecami oparty o szafkę  i otwarte drzwi, tworząc rękami koło. Gdy się odwróciła nie miała manewru ruchu.
- Alicja, kocham cię.
Otworzyła szeroko oczy, jakby pierwszy raz słyszała takie wyznanie.
- Od pierwszej chwili jak cię zobaczyłem w szpitalu, już wiedziałem, że będziesz kobietą mojego życia.
- Maks, my się prawie nie znamy, a ty mi wyznajesz miłość.
- Ja ciebie już dostatecznie znam i wiem, że chciałbym być z tobą. Jeśli ty mnie nie znasz, to wprowadź się do mnie i będziemy poznawać się każdego dnia i każdej nocy.
Te słowa oszołomiły Alicję.  Maks  też od samego początku jej się podobał, ale nigdy nie dała mu ani nikomu innemu do zrozumienia, że jest nim zainteresowana.
- Maks, jestem w pracy i proszę zachowuj się.
- Praca pracą, a uczucie uczuciem. Miłość ma swoje racje, których rozum nie zna i nie zważa na czas i miejsce.
Rozstając się na holu powiedział , że przyjedzie po nią pod szpital, bo przecież nie ma jak wrócić do domu.
- Mogę wrócić taxi.
- Nic z tego, będę na ciebie czekał i nie próbuj się wykręcać.
Kilka tygodni trwało przekonywanie Alicji, aby wprowadziła się do Maksa. Miała milion powodów na nie, ale on był cierpliwy. Sam się dziwił, że ta kobieta nauczyła go metody "małych kroczków", których wcześniej nie znał.
W dniu, kiedy wprowadziła się do niego szalał ze szczęścia. Nawet nie zakłócił mu tego telefon rodziców, którzy chcieli przyjechać do Polski i go odwiedzić.
- Przykro mi, to jest niemożliwe. Nie będę mógł z wami się spotkać. Mam wiele innych rzeczy na głowie, praca, wyjazd poza granice Polski. Gdyby powiedział, że poza Toruń, pewnie  by przyjechali i włóczyli się za nim po Polsce.
- Maks, kłamiesz swoich rodziców. Nie jest to fer.
- Aluś, nie chcę teraz z nimi dzielić się tobą. Są dla mnie ważni, ale ty jesteś najważniejsza.
Nie ufam mojemu ojcu, jest starym podrywaczem i lubi młode kobiety.
- Jesteś zazdrosny?
- O ciebie tak. Mój ojciec jest nieobliczalny, dla mnie chory i dziwię się, że moja matka wszystkie jego wybryki tyle lat toleruje. Ale cóż, uzależniona jest od niego. Jest  forsiasty, ona nigdy nie pracowała, była na jego utrzymaniu. Na stare lata nie odejdzie od starego, alkoholika.
     Alicja była zdziwiona szczerością Maksa. Ona chyba nigdy by tak źle nie mówiła o swoich rodzicach. Zresztą, mama była dla niej oddana a ojca nie znała ponad 30 lat. Teraz gdy go poznała, wydaje jej się, że jest najlepszym ojcem na świecie i nie ma do niego żalu za poprzednie lata, kiedy  nie wiedziała kim jest.
     W sobotę razem z Leonem i Beatą wyjechali poza Toruń na ryby. Łowienie  ryb dla Alicji było czymś mało ciekawym. Maks wpatrzony w taflę jeziora wypatrywał ryb. Alicja aby mu nie przeszkadzać leżała na trawie obok niego i czytała książkę. Czasami  on szeptał jej czułe słówka, ona mu je odwzajemniała pocałunkiem.
Wieczorem przy ognisku Beata skomentowała  ich romantyczne zachowanie bardzo pozytywnie.
- Tak mało miłości jest w życiu. Jak się na was patrzy, to aż miło, że jeszcze są  na świecie ludzie, którzy się kochają, a nie przeliczają wszystko na pieniądze.
- No cóż, jesteśmy finansowo  od siebie niezależni. Zarabiamy porównywalnie jednakowo, więc nie mamy z tym problemu.
Maks objął Alicję ręką i przytulił do siebie. Jasiński z jednej strony cieszył się, że jego córka ma fajnego partnera, z drugiej był trochę o nią  zazdrosny. Jego Alicja, którą nie tak dawno odnalazł, ma swojego mężczyznę.
W niedzielę nie za bardzo chciało się wracać do Torunia. Taka sielanka mogłaby trwać wiecznie skwitował Maks.
- Masz rację chłopcze.  Odpowiedział Jasiński.
Następnego dnia została wezwana do dyrektora szpitala. Dostała zaproszenie na sympozjum naukowe do Czech. Za kilka tygodni miał nastąpić wyjazd.
- Aluś wrócisz do mnie od tych Pepików?
- Wrócę kochanie, naprawdę wrócę. Prawie codziennie musiała zapewniać go, że Czechy nie są dla niej żadną atrakcją, by tam zostać na stałe.



5 komentarzy:

  1. Noooo - jak uroczo. :))) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. w końcu są razem ,jak ja się ciesze

    OdpowiedzUsuń
  3. BARDZO SIĘ CIESZĘ Z TAKIEGO OBROTU SPRAWY.
    fAJNIE ŻE ONI SĄ RAZEM

    OdpowiedzUsuń
  4. PIĘKNE POPROSTU FANTASTYCZNIE

    OdpowiedzUsuń
  5. No nieźle się dalej zapowiada,fajnie że w końcu są razem

    OdpowiedzUsuń