środa, 21 maja 2014

Czy można uwieść Alicję Szymańską? cz. 21

Pogruchotana w wypadku noga Maksa  dochodziła do sprawności bardzo powoli. Intensywna rehabilitacja spowodowała, że Maks już nie chodził ani o kulach, ani o lasce, ale widocznie kulał.
To przeszkadzało mu w  chodzeniu po schodach, czy przyśpieszaniu tempa..
Pewnego razu Alicja zauważały, że Maks co jakiś czas się potyka. Nie było to nagminne, ale  czasami mu się to przytrafiało.
W czasie rozmowy z Alicją przyznał się, że również to zauważył,  już wcześniej. Nie chciał jej niepokoić, dlatego o tym nie rozmawiał.
     Alicja zleciła mu dodatkowe badania, których początkowo nie chciał wykonać. Gdy już wszystkie badania były w komplecie, sama pojechała do Konstancina spotkać się ze światowej sławy ortopedą.
Był to jej profesor z uczelni medycznej. Ponieważ była wyróżniającą się studentką dobrze ją zapamiętał i bardzo miło przyjął.
Obejrzał zdjęcia i nie ukrywał niezadowolenia. Krok po kroku, praktycznie milimetr po milimetrze pokazywał jej w tomografii  nieodwracalne zmiany w kościach i stawach.
- A w Szwajcarii są lepsze warunki do leczenia tego typu przypadków?
- Dziecko, to co jest w Szwajcarii, jest również w Polsce. Są postępujące schorzenia, których nigdy na świecie nie da się wyleczyć?
- Ależ profesorze, teraz nawet raka można wyleczyć. Odpowiedziała Alicja.
- Tak, niektóre rodzaje, ale nie wszystkie i ty o tym dobrze wiesz.
- To przyjadę z mężem do pana profesora, jeśli oczywiście  jest to możliwe.
Profesor szczerze się uśmiechnął do Alicji.
- Alicjo, dziecko moje. Ja przyjadę do Torunia. Słyszałem o waszym szpitalu, który w rankingu wszystkich szpitali wiedzie prym. A Elżbieta Bosak jest moją koleżanką ze studiów.
- Naprawdę? A Leon Jasiński?
- Leoś też tam pracuje? Zapytał profesor.
- Tak, jest ordynatorem chirurgii a na dodatek moim tatą.
- I ty na studiach nigdy  nie przyznałaś się do tego.
- Twoja mama miała na imię Marta?
Nie czekał na odpowiedź tylko mówił jakby sam do siebie.
- Tak. Marta i Leoś. Najcudowniejsza dziewczyna na roku. Wszyscy strzelali za nią oczami. No ale Leoś miał to szczęście, że to ona go wybrała. Wybrała a potem zostawiła. Chyba jednak ją musiał odnaleźć skoro mają taką córkę,  wspaniałą młodą lekarkę.
Alicja nie wyprowadzała z błędu profesora. Najważniejszy teraz był Maks i jego zdrowie.
Na pożegnanie poprosił Alicję o umówienie go z Elżbietą Bosak.
- Wiesz, mógłbym to zrobić sam, ale mam tyle pracy, że jestem zakręcony jak słoik do majonezu.
Jak mnie z nią umówisz, to przyjadę.
     Wracając do Torunia wiedziała, że nadzieja leży  tylko w rękach profesora. Światowej sławy ortopeda leczył największe znakomitości w świecie, również członków rodzin królewskich.
Alicja wróciła do Torunia optymistycznie nastawiona do życia.
Następnego dnia poinformowała dyrektorkę,  że spotkała się z profesorem Umbro, który chciałby odwiedzić nasz szpital.
- Kurczę, Stasio Umbro.
Zatelefonowała po Leona, który szybko przyszedł do gabinetu pani pryncypał.
- Pamiętasz Stasia Umbro?
- Pewnie, kiedyś w młodości nawet kilka przypadków z nim konsultowałem. Teraz praktycznie jest nieosiągalny, rozchwytywany na całym świecie. Nawet konsultował złamane biodro Papieża.
- Chce przyjechać do Torunia?
- Tak sam, od siebie? Niemożliwe?
- I to za sprawą twojej córki, Alicji. Była u niego w sprawie Maksa.
- Czy to nie prawdziwe powiedzenie, że gdzie diabeł  nie może, tam babę pośle. Ale, że moja Ala dostała się do niego. Cud nad cudami i cudem pogania.
Dyrektor Bosak oznajmiła Alicji, że ona dostosuje się do każdego terminu profesora.
- Pani dyrektor, powiedziałam mu, że to pani zatelefonuje do niego. Był przeszczęśliwy.
Bosakowa trzy razy dzwoniła do kliniki do Konstancina, ale bezskutecznie. Dopiero za czwartym razem udało jej się połączyć z profesorem.
- Mówi Elżbieta Bosak, dyrektor szpitala Copernicus w Toruniu. Czy rozmawiam z profesorem Umbro?
- Ela, laseczko ty moja. No już wiem, że jesteś dyrektorem, ale po co tak oficjalnie. Profesor chyba nie, tylko  jak dawniej Stacho.
- No pewnie. Tytuły naukowe czy zawodowe nie są  przecież ozdobą nazwiska, jedynie potrzebne nam na pewne stanowiska pracy.
- Ela, niezmiernie mi miło, że cię słyszę, będę szczęśliwy, gdy cię zobaczę. Po tylu latach. Och, już cieszę się na to spotkanie.

2 komentarze:

  1. Mam nadzieję że stanie się cud tak ja w przypadku Ordy w finale 4 sezonu Lekarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie :)

    Zapraszam do mnie: http://ala-i-maks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń