poniedziałek, 2 czerwca 2014

Błagam, pokochaj mnie. cz. 2

Inauguracja roku akademickiego na akademii medycznej odbyła się bardzo punktualnie.  Przemowy rektora i wykład inaugurujący nowy rok dla niektórych przedłużał się. Wreszcie nastąpiła uroczysta część wręczania dyplomów dla dziesiątki osób, które najlepiej zdały egzamin na poszczególne kierunki studiów: wydział lekarski, pielęgniarski, farmację , stomatologię i wszystkie inne.
Najpierw wyczytywano osoby, a gdy cała dziesiątka wystąpiła, wówczas rektor w obecności dziekanów poszczególnych kierunków wręczał upragnione indeksy.
Na pierwszy rzut  był wydział lekarski. Drugie wyczytane nazwisko było Alicja Szymańska. Skromna dziewczyna wyszła na drżących nogach i stanęła obok wcześniej wyczytanego młodego mężczyzny. Potem były kolejne nazwiska a następnie wręczenie dyplomów.
Maks wpatrywał się i nieco zazdrościł, że on nie został wyczytany. Wydawało mu się, że przynajmniej jedną z kobiet, które odbierały indeksy już gdzieś wcześniej  poznał.
     Po zakończeniu studenci zaczęli  gromadzić się przy rozkładach zajęć.  Zaczęli się ze sobą zapoznawać, dyskutować.
Alicja była lekko oszołomiona gwarem, przemieszczaniem się studentów. Sama nie uczestniczyła w rozmowach, raczej obserwowała, nasłuchiwała.
Po około godzinie wszyscy z wydziału lekarskiego spotkali się w sali audytoryjnej. Nastąpił podział na grupy. W tej samej grupie znalazła się Alicja Szymańska, jej koleżanka ze szkoły i ten sam chłopak, którego widziała przy liście przyjętych.
Następnego dnia na pierwszych zajęciach w grupie wszyscy zaczęli się poznawać. Usiedli w kręgu i każdy mówił swoje nazwisko, imię i skąd pochodzi.
Alicja Szymańska, jestem z Warszawy, Robert Kula- jestem z Otwocka. Jako ostatni przedstawił się Maks Keller. Powiedział, że ma obywatelstwo polskie, natomiast obecnie z rodzicami mieszka i średnią szkołę skończył w Szwajcarii.
     Po zakończonym rytuale rozpoznawczo- zapoznawczym wszyscy przeszli do sali laboratoryjnej.
- Czy mogę usiąść obok ciebie?
Alicja podniosła głowę  i zobaczyła Maksa.
- Pewnie, tylko dziwię się, że chcesz siedzieć obok nawiedzonej katechetki.
Maks początkowo nie za bardzo rozumiał co chciała przez to powiedzieć, ale przypomniał sobie, że takich słów używał.
- Widzę, że masz świetną pamięć.
- Tego nie mogę zaprzeczyć. Pamięć mam wyśmienitą.
- Czy apetyt również?
- Pewnie. Lubię jeść, dobrze i dużo.
Maks patrząc na Alicję nie za bardzo wiedział co powiedzieć. Nie wyglądała jak żarłok, a wręcz odwrotnie. Była wyjątkowo szczupła i taka delikatna.
- To zapraszam cię na pizzę.
- Nie, dziękuję. Po zajęciach pędzę na obiad do domu.  Mama dzisiaj sobie wzięła wolne w pracy i będzie czekać na mnie z obiadem.
- Też tak bym chciał.
- Również bym chciała wiele rzeczy. Na przykład takie auto jak ty. Ale ja jeżdżę autobusami i tramwajami.
- Chcesz, mogę ci go sprzedać.
Odpowiedziała mu, że gdyby miała forsę  na kupienie auta, pewnie by już dawno je kupiła.
- To bądź moją dziewczyną, dam ci pojeździć.
Alicja parsknęła śmiechem,  że połowa sali  spojrzała w jej kierunku.
Rozmowa się urwała, gdyż wszedł asystent profesora i rozpoczął zajęcia.
Wszyscy studenci byli bardzo skupieni.  Po 90 minutach Alicje rozbolała głowa. Dobrze, że w dniu dzisiejszym nie było więcej zajęć.
Szybko wyszła z uczelni i pobiegła na przystanek tramwajowy. Nim Maks się zorientował, już zniknęła mu z pola widzenia.
W autobusie usiadła przy oknie. Była piekielnie zmęczona. Może dlatego, że w nocy nie mogła spać przed dniem dzisiejszym..
- Chyba to będzie orka na ugorze. Pomyślała. Studia medyczne to nie jakieś  tam liceum, nawet to renomowane.
Mama przygotowała zupę  pomidorową oraz pierś z kurczaka i przepyszną sałatkę z sosem Vinegret.
Wszystko smakowało wyśmienicie. Po obiedzie, było jeszcze ciasto i lody.
Alicja podzieliła się z mamą wrażeniami dnia dzisiejszego i poszła poczytać książkę.
Każdego dnia czytała beletrystykę. Czy teraz będzie miała na to czas?

2 komentarze:

  1. Maks i jego propozycja.. Ah..
    ,,- Chcesz, mogę ci go sprzedać.
    Odpowiedziała mu, że gdyby miała forsę na kupienie auta, pewnie by już dawno je kupiła.
    - To bądź moją dziewczyną, dam ci pojeździć.
    Alicja parsknęła śmiechem, że połowa sali spojrzała w jej kierunku.
    Rozmowa się urwała, gdyż wszedł asystent profesora i rozpoczął zajęcia."

    Cholernie szkoda, że w tym momencie rozmowa się urwała, ale no cóż. Z góry zapowiadam, że czekam na relację A-M (!). Przy Twoich opowiadaniach staje się jeszcze bardziej elokwentna; BELETRYSTYKA.. Hmm.. Co tu jeszcze dodać? - Świetnie jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajne :-) tylko Ala dziwnie się zachowuje....ale czekam na next :-)

    OdpowiedzUsuń