wtorek, 7 kwietnia 2015

Co ja mam teraz robić..cz.41

Operacje, operacje i operacje. Każdego dnia praca na oddziale, w przychodni. Potem biblioteka, studenci. Życie rodzinne cierpiało,  pracy przybywało.
W liceum Andrzej miał już sprecyzowany wybór zawodu.
-  Będę pilotem, oświadczył kiedyś mamie.  Jeśli nie to będę naprowadzał samoloty na lotnisko.
   O tak, to jest bezpieczniejsze.
Ani Maks, ani Alicja nie wpływali na jego  wybór. Pewnie chcieliby, aby tak jak oni został lekarzem. Wiedzieli, że to bardzo ciężka praca, ale daje ogromną satysfakcję, gdy lekarz widzi, jak pacjent dochodzi do zdrowia. Jak nie dochodzi do zdrowia wpływa mniej pozytywnie na samopoczucie lekarza.
W trzeciej klasie liceum Andrzej zwierzył się Maksowi, że ma dziewczynę. Wcześniej były to koleżanki, teraz zaczął myśleć poważnie o tej jednej, jedynej.
- Fajnie, ale pamiętaj, najpierw nauka, potem miłość. Dziewczyny lubią mądrych facetów.
Andrzej właśnie miał inne zdanie o dziewczynach.
- Wiesz,  dziewczyny lubią wypchany portfel faceta, dobry samochód.
- Takie jest życie. Dziewczyny myślą perspektywicznie. Zasobny portfel gwarantuje lepszy start w dorosłe życie i lepszy byt.
-A ta twoje, ta jedyna?
- Nie wiem, ona pochodzi z bogatego domu, więc chyba jej nie zależy na forsie chłopaka. Od rodziców dostaje wszystko.
Maks  często rozmawiał z Andrzejem na tematy damsko-męskie. Czasami Alicja była zazdrosna, że minęły czasy kiedy mały synek wtulał się w ramiona mamy. Teraz wyższy od Maksa potrafił przegadać z nim kilka godzin. Tylko czasem  rozmawiali i kobietach, dużo dyskutowali na temat polityki, sportu i różnych zawodów.
- Babciu, zagadnął kiedyś Kellerową przez telefon.  Mogę w ferie przyjechać ze swoją dziewczyną do Szwajcarii.
- A co na to mama?
- Myślę, że wyrazi zgodę, jak ty ją wyrazisz.
Babcia odpowiedziała, że ona jest na tak, natomiast jeszcze musi pogadać z dziadkiem Gustawem.
- Mamo. Wiesz babcia robi tyle ceregieli o jeden przyjazd.
- Więc nie musicie tam jechać. Załatwcie sobie jakiś tani hotel.
Na komórkę Andrzeja przyszedł sms.
- Aśka w szpitalu.
- Mamo, tato. Mama Asi  nadała sms, że zabrali ją   do szpitala.
Maks słysząc rozmowę  Andrzeja z Alicją zatelefonował do Copernikusa.
- Tak panie doktorze. Przyjęliśmy pacjentkę  o takim nazwisku.
- Mamo, błagam, jedź ze mną.
Alicja wyprowadziła samochód z garażu i pojechała z synem do szpitala. Lekarz dyżurny SOR przedstawił wstępną  diagnozę.
- Młody, idź do dziewczyny. Powiedziała Sylwia.
Alicja spojrzała na pierwsze wyniki. Nie były ciekawe. 
- Jeszcze zrobimy tomograf, aby upewnić się, co dalej robić.
Aśka leżała bez ruchu. Patrzyła w sufit i co jakiś czas mówiła, że boli ją brzuch.
Po około godzinie Andrzej z mamą wrócili do domu.
Chłopak nie miał chęci do niczego. Nie jadł kolacji, nie odrabiał lekcji.
Następnego dnia nie chciał iść do szkoły, ale matka go przekonała, że to będzie dla niego najlepsze wyjście.
- Będę w pracy, więc dopilnuję tam twojej Aśki.
To przekonało go.
Po szkole pobiegł do szpitala, ale rodzice dziewczyny nie chcieli go do niej wpuścić.
Pobiegł  do dziadka, ale ten nie chciał mu nic powiedzieć.
Zdruzgotany wrócił do domu. Zabrał się za czytanie książki, niestety  litery przeskakiwały mu w oczach. Nie mógł się skupić.
Około 18-tej z pracy wrócił  Maks.
- No co tam młody? Narozrabialiście trochę?
- My? To znaczy co?
- No, Aśka miała zabieg ginekologiczny?
- Chyba nie poroniła, bo nie była w ciąży. Przecież ze sobą nie uprawialiśmy seksu.
- Ja nic nie wiem co było, zresztą to jest tajemnica lekarska. Jak dojdzie do siebie, to ci sama powie.
- Pewnie tak.
Kolejnego dnia znowu rodzice Aśki nie chcieli go wpuścić na salę, gdzie leżała ich córka. Następnego dnia również. Ona nie odbierała od niego telefonów. Przestał więc tam chodzić. Ani od mamy, ani od Maksa niczego się nie dowiedział. Próbował dopytać dziadka Leona, lecz ten również zasłaniał się tajemnica lekarską.
Minęło kilka dni. Andrzej dowiedział się, że Aśka wyszła ze szpitala. Do szkoły już nie wróciła. Dowiedział się od koleżanki z równoległej klasy, że rodzice wywieźli ją do innego miasta, gdzie będzie kończyła ogólniak.
    Andrzej zdał maturę i dostał się na wymarzoną  uczelnię do Warszawy. Na wakacje wyjechał  do Szwajcarii. Z dziadkiem Gustawem miał niezły kontakt. Rozmawiał z nim na różne tematy. Opowiedział mu o dziewczynie z którą chodził,  a potem po operacji zniknęła z jego życia, ze szkoły, z miasta.
- Wiesz chłopcze, odpowiedział dziadek.  Jak mi powiesz, jak ona się nazywała, to ja  dopytam się u źródeł, kto, co, po co   jak?
- Mama, tata i dziadek Leon nic nie powiedzą.
- Mam inne sposoby. Tylko cierpliwości, cierpliwości chłopcze.
Nie wiadomo jakimi kanałami dziadek Gustaw dowiedział się na co miała operację Aśka.
- Och, narozrabialiście i były tego skutki.
- Kto narozrabiał, jakie skutki?
- No, twoja  dziewczyna miała ciążę pozamaciczną.
-Co? Jaką ciążę? Przecież ze sobą nigdy nie uprawialiśmy seksu.
  Mówiła, że jeśli ją kocham, to powinienem czekać  do ślubu. No tak, to teraz wiem, dlaczego jej starzy nie chcieli mnie do niej wpuścić i nie pozwolili mi  się z nią  widzieć.
Cisnął poduszką, którą miał pod ręką. A to dziwka.
- Andrzej. Upomniała go babcia.
- Tak się o kobietach nie mówi.
- Przepraszam. Ale ze mną  chodziła a z innymi uprawiała sex?
Gustaw podzielił się rozmową ze swoim synem, a ten ze swoją żoną.
Alicja nie komentowała, Maks tym bardziej.
     Wyjeżdżając w październiku na studia do Warszawy obiecał mamie, że od panienek będzie trzymał się z daleka.
- A jeśli chodzi o Aśkę, to lepiej, że tak się stało. Nawet nie mogłaby mnie naciągnąć na ojcostwo, bo ze sobą nie sypialiśmy. Nie wierzę kobietom.
- Nie wszystkie są jednakowe. Zobacz na swoją mamę. Kazała mi na siebie tyle lat czekać. I czekałem, do skutku.
- Synku, w tej bajce jest tylko trochę prawdy. To nie tak jak mówi Maks, ale jak w to sam wierzy to niech tak będzie. Najważniejsze, że teraz od lat jesteśmy szczęśliwą rodziną.



1 komentarz: