środa, 13 listopada 2013

Siostra oddziałowa cz. 68

Beata chodziła smutna. Nie wierzyła, że Filip zdecydował się na wyjazd. Ona przecież tyle dla niego zrobiła. Co prawda nigdy nie myślała, że będzie jej wdzięczny, ale też nie spodziewała się, że tak po prostu wyjedzie.
     Krzysztof coraz częściej zaglądał do Elżbiety. Matka Elżbiety znała Krzysztofa z lat studenckich, była zauroczona zarówno jego pracowitością, urodą, elegancją i sposobem bycia. Nawet Janek polubił nowego adoratora swojej matki. Najbardziej chyba dlatego, że od samego początku jak go poznał przeszli na ty. Bycie z profesorem na per TY, to fajne.  Elżbiecie nie za bardzo się to podobało, ale  nie chciała zrażać swojego syna do kolejnego mężczyzny, który przekraczał progi ich domu.
      Kiedyś siedząc z mamą w domu wspominali czasy Belgii. Przyznał, że w Polsce jest znacznie lepiej, ludzie są bardziej serdeczni. jest mniejszy dystans jego do znajomych matki.
- Nie wyobrażałem sobie, że moimi przyjaciółmi będą twoi przyjaciele.
- No, ja też nie, odpowiedziała Elżbieta. Nie wiem, czy to tak wypada, żebyś z Krzysztofem był na TY.
- Babcia do niego mówi Krzysztof, ja do niego mówię Krzysztof i ty do niego mówisz Krzysztof.
- Fajnie, on taki wielopokoleniowiec.
-Jaki? Zaśmiała się Elżbieta.
- No właśnie taki. Włosy ma siwe jak babcia, zmarszczki ma tak jak ty, a całą posturę ma młodego człowieka. Nie ma brzucha, nie jest gruby, nie jest łysy, taki po prostu Krzysztof. I mamy jednakową pasję, konie.
- Jak tak dalej pójdzie, to z Leonem też będziesz chciał być na ty.
- O nie. Leon jest poważnym panem, jest ojcem mojej przyjaciółki Alicji, teściem mojego przyjaciela Maksa i dziadkiem mojej chrześnicy Wiktorii.
- No tak, rzeczywiście to poważny i stateczny ojciec dwóch lekarek, teść lekarza i dziadek  Wiki,
  no i przyjaciel twojej mamy i profesora Florczyka Krzysztofa.
- Nie ma mowy, Krzysztof jest Krzysztofem, żadnym tam profesorem Florczykiem. Nie możesz sobie mamo wyobrazić, jak my razem jeździmy na tych koniach. jakie mi daje fachowe wskazówki.
Jest super facio.
- No, Krzyś był, jest i będzie Krzysiem. Ciągle Krzysiem.
Ze sklepu przyszła pani Natasza  i przyniosła gazetę.
- Ela, widziałaś, twojego lekarza wyprowadzili w kajdankach ze szpitala.
- Tak wiem, wczoraj. Próbuje ktoś go wrobić. Muszę się temu bardziej przyjrzeć. Ma co prawda dobrych prawników, ale intuicja mi podpowiada zupełnie co innego.
Cholera, czy rzeczywiście zazdrość o faceta może doprowadzić do czegoś takiego?
Elżbieta siedziała w fotelu i myślała. Może te myśli były irracjonalne, ale po  prostu tak jej się wydawało.
     Zadzwonił dzwonek. Janek zerwał się i pobiegł otworzyć drzwi. Nie wierzy własnym oczom.
Za progiem była cała rodzina Kellerów i Jasińskich. Był również Krzysztof.
- Przepraszamy, że tak bez zapowiedzi.
Elżbieta była zdzwiona, dlaczego oni wszyscy przyszli. Beata z samochodu przyniosła tort i  ciasto pieczone przez panią Sabinkę.
- Ela, powiedział Leon. Przepraszamy za najście, ale dzisiaj obliczyliśmy z Krzyśkiem, że jest trzydziesta rocznica ukończenia studiów.
- Tak i co?
- No właśnie chcielibyśmy to uczcić. Żeby cię nie fatygować, przywieźliśmy wszystko, aby ten dzień uczcić na słodko.
- Fajnie, cieszę się. Tylko po tym, co się stało w szpitalu, pokazała na gazetę nie jest tak słodko.
Janek pomógł babci nakrywać do stołu, ustawiał talerzyki i filiżanki oraz łyżeczki i widelczyki.
Znów rozległ się dzwonek do drzwi.
- Mamo, to do ciebie.
Poczta kwiatowa przywiozła ogromny kosz kwiatów. Elżbieta pokwitowała. Postawiła kwiaty na stół, przeczytała załączony karnecik.
" Najpiękniejszej starościnie na roku i najsympatyczniejszemu dyrektorowi ż życzeniami wszystkiego najlepszego Krzysztof i Leon".
- Trzeba było kwiaty przesyłać pocztą kwiatową?
- Początkowo mieliśmy tylko taki pomysł, później Alicja podpowiedziała, żeby zrobić inaczej i właśnie tu wszyscy jesteśmy.
Elżbieta była tak ogromnie zaskoczona, także niesamowicie  szczęśliwa. Pewnie  nie byłoby okazji, aby spotkać się właśnie w takim gronie.
Najbardziej zadowolony z tego wszystkiego był Janek.
- Z czego mój syn się tak cieszy?
- Z tego, że są u mnie w domu sami przyjaciele: Wiki, Beata, Alicja, Maks, Elżbieta- tu cmoknął mamę w policzek, Krzysztof, babcia i pan Leon.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
- To ty na mamę mówisz Elżbieta? Zapytał  Leon.
- Chyba lepiej mówić do mamy Elżbieta, niż "starsza" jak mówią czasami moi koledzy do swoich matek..
Babci przypomniały się czasy młodości.
-Nie do pomyślenia było kiedyś, żeby zięć do teścia mówił po imieniu, syn do matki lub córka do ojca mówiła po imieniu, córka do  przyjaciół ojca mówiła po imieniu.
- E tam babcia, teraz jest lepiej. Ludzie starsi starzeją się wolniej, niż młodzież. W pewnym okresie życia  jesteśmy na takim samym poziomie myślowym, więc zatraca się ta różnica pokoleniowa.
Ciasto i tort było przepyszne.
Janek zaprosił Alicję by pokazać jej  nową kompozycję, którą właśnie niedawno ukończył. Babcia wyszła do kuchni po konfitury.
 Lekarze zaczęli rozmawiać na temat Wanata. Maks miał podobne myśli jak Elżbieta. Posądzał o wszystko Izę. Co prawda Elżbieta nie powiedziała, że ma takie same podejrzenia, lecz nie potępiała toku myślowego młodszego kolegi.
- O ile mi wiadomo, Iza rozpracowała romans Piotra z Magdą. Jest to typowa zemsta.
- Tylko jak  sfałszowano dokumentację lekarską?
- Tak jak kiedyś Beata odpowiedziała Alicji, tak i teraz powtórzyła, że wyciekają wiadomości z PENTAGO-nu, to co dla dobrego informatyka sfałszować dokumentację szpitalną.
- Dla hakera nie jest trudno. No cóż Iza kiedyś obracała się w dziwnym towarzystwie, może jej pomogli.
- Udupić własnego męża?
- Może lepiej udupić męża niż wrócić do narkotyków.
Nie wszyscy z towarzystwa wiedzieli, że Iza Wanat to była narkomanka. Najmniej wtajemniczony był Krzysztof i Maks. Beata kiedyś przypadkowo dowiedziała się od ojca, Alicja wiedziała od  Piotra, Elżbieta od samej Izy.
- Czyżby ta kobieta była aż tak dwulicowa? Na pokaz pomaga swojemu mężowi, a za plecami wbija mu nóż w plecy.
- No cóż, zazdrość i zawiść  niejedno ma imię, powiedział Jasiński.
Elżbieta zdeklarowała, że wszystko zrobi, aby wyjaśnić sprawę fałszowania dokumentów. To przecież zadziało się w szpitalu przez nią kierowanym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz