piątek, 15 listopada 2013

Siostra oddziałowa cz.69

Alicja niedługo kończy  urlop macierzyński. Od dwóch tygodni nie ma w domu innego tematu, jak opieka nad małą Wiki.
- Maks, dobrze wiesz, że jak nie będę leczyła, robiła operacji wyjdę z wprawy a potem z zawodu.
- No przecież wiem, że musisz wrócić do pracy ale? Zastanowił się.
- Co ale?
- Kto będzie z naszą córeczką?
- Zatrudnimy opiekunkę.
- O nie. Nigdy w życiu jakaś obca kobieta nie będzie wychowywała mojego dziecka.
- Nie wychowywała, tylko opiekowała się, jak my będziemy w pracy.
- To może oddamy ją do żłobka?
- No jeszcze tego brakowało? Żłobek, wychowywanie w kojcach, na kocyku na podłodze, albo cały dzień w łóżeczku.
- O nie. Nigdy w  życiu żadne opiekunki  niedouczone nie będą wychowywały mojego dziecka.
- To może nasza pani Sabinka?
- O nie. Żadna pani Sabinka. Może ona umie świetnie gotować, sprzątać i podawać do stołu.
Alicja słuchała argumentów swojego męża.
- Muszę powiedzieć, że słownictwo masz nader rozwinięte. O ni, o nie, o nie.
- Bo nie, wrzasnął Maks.
Alicja spojrzała niedowierzająco na męża. Od urodzenia Wiki był jak anioł, który    zachowywał się cicho, spokojne, bez nerwów. Nawet najtrudniejszych sytuacji w pracy nie odreagowywał w domu.
- To może gdyby był Filip, mógłby się nią opiekować. Ona lgnęła do niego, jak do prawdziwego wujka.
Maksa do reszty to rozwścieczyło.
- I ty, lekarz, doktor medycyny z wieloletnią praktyką, z ogromnym dorobkiem naukowym, publikacjami, ty chciałabyś powierzyć dziecko jakiemuś tam obcemu facetowi z amnezją?
Alicja chciała mu wytłumaczyć, że to nie tak, jak on myśli, ale dała sobie na spokój.
- To kto według ciebie może opiekować się naszą córką?
\- Nikt, tylko ty.
- Ja wiem, że w życiu dokonuje się wyborów, ale ja i tak muszę kiedyś wrócić do pracy.
- A Ewa Gajewska wychowuje trójkę dzieci i nie chce wracać do pracy.
- Ewa Gajewska? Zastanowiła się nad odpowiedzią.
Ewie Gajewskiej,  brak  ambicji. Znalazła frajera, który przesiaduje tylko w szpitalu, przychodni, prywatnym gabinecie i zasuwa na utrzymanie 5 osobowej rodziny. Oby za 20 lat, jak dorosną dzieci nie obudziła się z ręką w nocniku i nie usłyszała od swojego męża, że dzieci już dorosły i on odchodzi. Potem zero emerytury. Modelką nie jest i za kilkanaście lat nie będzie, więc nie będzie rwana przez innych facetów. Podzieli losy twojej matki
Maks patrzył na Alicję swoimi orzechowymi oczami i nie dowierzał, co jego inteligentna, ułożona, taktowna Alicja mówi.
- A, A, Ala. zaczął się jąkać. O czym ty mówisz?
- O tym co słyszysz, wypaliła jak z karabinu maszynowego.
- Nie będę kurą domową, nie będę na utrzymaniu męża tylko dlatego, że mam dziecko. Miliony kobiet mają dzieci i jakoś sobie radzą.
Zdenerwowany Maks trzasnął drzwiami i wybiegł z domu.
To dla mężczyzn najlepszy sposób na rozwiązywanie problemów. Nie zdziwi się, jak wróci i poczuje od niego alkohol.
Nie minęło pół godziny, jak wrócił do domu z Beatą i Leonem.
- Co, pomoc sobie ściągnąłeś?
- Ja mam lepszą propozycję. Ja wrócę do pracy, a ty będziesz w domu z Wiki.
- Ale ja jestem lekarzem, chirurgiem i muszę operować, muszę pracować na rodzinę.
- A ja mój mężu, jestem również lekarzem i to z tytułem doktora. I oprócz tego, że zacznę od nowa pracować, to i będę dalej rozwijała się naukowo. Za kilkanaście lat obejmę stanowisko po Florczyku,
ponieważ będę profesorem nauk medycznych.
- Może gdybyś została z Florczykiem pewnie już dzisiaj miałabyś habilitację.
- Pewnie tak, odburknęła Alicja.
Beata nie wtrącała się do spraw młodych rodziców. Leon próbował usprawiedliwiać zachowanie córki, ale to coraz bardziej drażniło Maksa.
Tato, przyszedłeś do nas jako mediator?Zapytała Alicja.
- Nie, wybraliśmy się do was na herbatę, takie piękne popołudnie.
- Ok
. Zaprosiła ich do salonu. Zrobiła herbatę, Maks rozpalił w kominku. Do późnych godzin wieczornych rozmawiali o pracy, wspominali studia. Nie wracali do drażliwego problemu opieki nad Wiktorią,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz