Był przekonany, że już nigdy nie wróci do kraju, a słysząc kroki nie wiedział, że idą go uwolnić, gdyż do porywaczy wpłynął okup za 3 lekarzy.
Pożegnalny list
Tu
gdzie jestem trwa wojna, bracia z braćmi się biją,
bieda, głód i brak wody,
za chwilę mnie zabiją.
Siedzę w odosobnieniu,
rękę trzymam na skroni,
chcę krzyczeć byś słyszała,
może głos cię dogoni.
Zostawiłem cię samą,
jak tchórz, smarkacz i błazen,
uciekłem do Afryki,
teraz tęsknię i marzę.
Pobyt tu - jeden koszmar,
męczy mnie kac moralny,
ten wieczór miał być miły,
niestety był feralny.
Chcę wymazać z pamięci
te ostatnie zdarzenia,
nie mogę zrobić tego,
dręczą mnie wciąż wspomnienia.
Nachodzą mary senne,
gonią prześladowania,
gdzie jesteś o czym myślisz,
w mym sercu wielka rana.
Kilometry nas dzielą,
słońce po ciele smaga,
nostalgia coraz większa,
opuszcza mnie odwaga.
Jeśli nigdy nie wrócę
do ciebie, kraju, bliskich,
proszę, uwierz Alicjo,
wielbię cię ponad wszystkich.
Ciebie jedną, jedyną,
od pierwszego wejrzenia,
wielką miłością kocham
do ostatniego tchnienia.
Słyszę kroki, już idą,
żegnać się z życiem muszę,
całuję cię Maks Keller
módl się za moją duszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz