piątek, 4 października 2013

Siostra oddziałowa cz. 44

Intensywna rehabilitacja Daniela znacznie poprawiła funkcjonalność ręki. Początkowo próbował chodzić o dwóch, potem o jednej kuli.
Poprosił Sylwię, aby pojechali do jej rodziców.
Wcześniej oczywiście  zdecydowała się zostać jego żoną.
Razem z jego rodzicami pojechali do państwa Matysik do małej  podtoruńskiej miejscowości.
Daniel przywitał się z rodzicami Sylwii i przedstawił swoich. W czasie uroczystego obiadu poprosił o rękę Sylwii. Wręczył jej pierścionek z białego złota. Gdy Sylwia z Danielem spacerowali po zadbanym ogrodzie, rodzice ich rozmawiali. Nie uzgadniali ani terminu ślubów, ani przygotowania wesela. Młodzi od razu zapowiedzieli, że są już bardzo dorośli, od kilku lat pracują, więc wszystko załatwią we własnym zakresie.
W szpitalu Beata jako pierwsza zauważyła na palcu Sylwii pierścionek.
- O ty małpo. Nie przyznałaś się, że się zaręczacie.
Sylwia tłumaczyła swojej najlepszej przyjaciółce, że do samego końca nie było wiadomo, czy do tych zaręczyn dojdzie, więc nie chciała zapeszać.
Ojciec Daniela nawiązał świetny kontakt z ojcem Sylwii. Natomiast mama jego, była bardzo hałaśliwa, strasznie dużo mówiła. Zachwalała Sylwię i cieszyła się, że właśnie taką synową wymarzyła sobie dla Daniela.
Pani Matysik nie miała wiele do powiedzenia, skoro jej córka jest taka och i ach.
    Maks i Alicja od pewnego czasu mieli  dyżury o tej samej porze. Uzupełniali się wzajemnie. nigdy nie wchodzili sobie w drogę. Każdy  z nich prowadził pacjenta od początku do końca.
Po tygodniowej "kwarantannie"| Maks zmienił się, przynajmniej na razie. Bo czy mężczyzna może się diametralnie zmienić dyskutowały ze sobą Alicja i Beata.
     Przez kolejne trzy tygodnie pracowali bez przerwy, nie mieli żadnych wolnych sobót ani niedziel.
Po tym maratonie Jasiński wysłał ich na tygodniowy urlop.
Maks szybko wykupił Last Minute wycieczkę do Włoch.
Alicja początkowo nie wykazywała zadowolonia, wolała posiedzieć w domu, ale nie było mowy. Wycieczka była opłacona.
Polecieli samolotem do Rzymu. Zwiedzili Watykan. Chodząc po Bazylice Świętego Piotra Maks  przystanął przy nawie z konfesjonałami.
- Co tak patrzysz? Chcesz iść do spowiedzi?
- Acha.
- Wyspowiadał się w języku polskim. Przez kilka dni  opowiadał Alicji, że takiej spowiedzi nigdy w polskim kościele nie przeżył. Francuski ksiądz spowiadający w trzech językach, włoskim, francuskim i polskim prowadził z nim konwersację, jakby znali się od zawsze. Nie chciał powiedzieć swojej żonie, co otrzymał na pokutę. Po kolejnym pytaniu o tym, jaką pokutę dostał od księdza powiedział , że żadnej. Kazał mi przemyśleć swoje dotychczasowe postępowanie i zdać sobie pokutę  samemu. Mnie tylko powiedział, abym cię kochał i dziękował Bogu za to co od niego otrzymałem. Przecież w żaden sposób na ciebie nie zasłużyłem.
    Alicja przypomniała mu, żeby nie kłamał, bo jest po spowiedzi. On jednak brnął w zaparte, że mówi prawdę. Potem trzymając się za ręce podeszli do   Świętego Piotra i pogłaskali go lewymi rękami po stopie.
Przy Piecie, słynnym dziele Michała Anioła wykonanym z marmuru,  przedstawiającej Maryję trzymającą w ramionach zdjętego z krzyża Jezusa , Maks kolejny raz wyznał Alicji, że kocha ją ponad wszystkich i prosi o wybaczenie i tolerancję do jego głupoty.
Później poszli do Kaplicy Sekstyńskiej. Tu w ciszy oglądali freski Michała Anioła.
Kaplica Sykstyńska ma ponad 40 metrów długości i niemal 13,5 szerokości. W niej człowiek czuje się taki maleńki.
- Wiesz Ala, że Kaplica Sykstyńska jest miejscem spotkań kolegium kardynalskiego i wyborów papieży.
- Wiem.
Zwiedzanie Watykanu zajęło im prawie cały dzień.
Wieczorem poszli obejrzeć fontannę di Trevi.
Papież Klemens XII  w 1732  ogłosił konkurs na nową fontannę. Prace trwały od 1735 do 1776.  Sam autor projektu nie dożył zakończenia budowy. Forma tej barokowej fontanny przypomina fasadę budynku, ma 20,0 m szerokości i 26,0 m wysokości. Centralnymi postaciami fontanny są Neptun i dwa trytony , będące symbolami Kastora i Polluksa.  Neptun znajduje się na rydwanie zaprzężonym w dwa hippokampy (hybrydy konia i ryby), z których jeden jest spokojny, prowadzony przez trytona z prawej strony, tryton z lewej strony natomiast stara się okiełznać niespokojnego konia. Symbolizują one dwa odmienne stany morza (cisza i sztorm).

To tak jak ty i ja. Ty sztorm, ja cisza.
Spojrzała na Maksa spod oka.
- Chyba odwrotnie, Ty sztorm, ja cisza.
Cztery statuy umieszczone na balustradzie symbolizują cztery pory roku.  W sąsiednich niszach znajdują się kobiece postaci będące alegoriami Zdrowia (po prawej) i Obfitości (po lewej).

     Turyści zwyczajowo wrzucają do fontanny drobne monety (przez ramię, do tyłu), by zapewnić sobie "powrót do Rzymu". Istnieją również legendy związane z ilością wrzucanych monet - jedna ma zapewnić powrót do Rzymu, dwie - romans, trzy - ślub. Pieniądze, wyławiane przez władze miasta, przeznaczone są na utrzymanie zabytków oraz na potrzeby biednych w Rzymie.
Po filmie Słodkie życie (La Dolce Vita) z 1960 w reżyserii Federico Felliniego stała się sławna na całym świecie, a scena kąpieli Sylvii granej przez Anitę Ekberg należy do najsłynniejszych w dziejach kina. Sama kąpiel w fontannie jest zakazana i karana.
- Maks zadziwiasz mnie. Skąd ty to wszystko wiesz?
- Z encyklopedii, innych przewodników turystycznych. Przygotowałem się do tego wyjazdu. Zresztą  jestem tu już trzeci raz. I zawsze rzucam do fontanny pieniążki.
Jak zwyczaj nakazuje rzucili za siebie po monecie, by jeszcze raz tu przyjechać.
Przy fontannie, zresztą jak zawsze  było bardzo dużo ludzi. Zrobili sobie zdjęcia. Nad ranem poszli do hotelu.
Jeszcze przez jeden dzień zwiedzali  Rzym, byli w Panteonie,  Koloseum, na Piazza Venezzia, jeszcze raz poszli na Plac Świętego Piotra.
Następnego dnia pojechali do Werony, później do Wenecji.
Werona jest stolicą prowincji Venezzia Euganejska.  Każdego roku jest odwiedzana przez setki tysięcy turystów,  ze względu na swoje bogactwo artystyczne i coroczne atrakcje, na przykład festiwal w Weronie. Jednym z zabytków Werony jest amfiteatr z czasów rzymskich, zwany Areną. Ciekawostką turystyczną Werony są domy Romea i Julii, bohaterów dramatu Williama Szekspira.
Tak jak kiedyś obiecał Alicji, że zaśpiewa jej serenadę pod balkonem, dzisiaj pragnął to spełnić.
- Po jakiemu zaśpiewać? Po polsku czy  włosku?
- Maks, przestań, ludzie patrzą. Nie wygłupiaj się.
Maks jednak nic sobie z tego nie robił. Stanął i zaśpiewał jej piosenkę  Ti Amo (Kocham cię), a potem jeszcze Tornero.
- Ti amo, to wiem co znaczy.
- A co?
- Kocham cię.
- Wiem Ala, że mnie kochasz, ja ciebie też. Uśmiechnął się i cmoknął w usta.
- A tornero?
- Zacznijmy wszystko od początku (od nowa).
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Kto lubi włoską muzykę, może posłuchać  "Ti amo"


oraz Tornero


 
Ja osobiście lubię muzykę włoską

4 komentarze:

  1. Jak ślicznie opisane :-) Od razu przypomniały mi się zeszłoroczne wakacje we Włoszech :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię twoje opowiadanie, bo zawsze coś ciekawego można doczytać. Dzisiaj Fontanna Di Trevi. Jest taka jak piszesz, widziałam ją na własne oczy i \tłumy ludzi wokół, rozmowy różnojęzyczne. Cudo zarówno Fontanna jak i twoje opowiadanie. Pozdrawiam Tomira

    OdpowiedzUsuń