wtorek, 1 października 2013

Siostra oddziałowa cz. 41

 
Maks wrócił do domu. Alicji jeszcze nie było. Dwa nakrycia przygotowane na stole stały nietknięte.
Nieco się zaniepokoił. zbliżała się godzina dwudziesta trzecia..
Wybrał numer i próbował się do niej dodzwonić. Niestety komórkę miała wyłączoną.
Był głodny, zaczął odgrzewać w mikrofali jedzenie.
Kilka minut po  godzinie dwudziestej trzeciej wróciła .
- Nie byłaś po pracy w domu ?
- Byłam się przebrać, ale musiałam wyjść.
- Nie jadłaś obiadu, który dla ciebie ugotowałem?
Lekko się uśmiechnęła.
- Dla mnie?
- Tak dla ciebie, wszystko co robię, robię  dla ciebie.
- Nawet zdradzasz mnie w imię miłości do swojej żony?
- Nie zdradzam cię, od kiedy jesteśmy razem nigdy nie spałem z żadną inną kobietą.
- Powiedzmy, że nie.
Zdrada to nie tylko spanie z inną kobietą. Jest również zdrada psychiczna. Ta również okrutnie boli.
Nie mam zamiaru śledzić cię, czy sypiasz z innymi kobietami, czy nie. Wystarczy mi twoje zachowanie, by wiedzieć, że nie jesteś duchowo  ze mną, tylko gdzieś daleko, daleko  ode mnie.
- Alicja, kocham cię.
- Jeśli tylko chcesz mi się odwdzięczyć za to, że uratowałam tobie, twojej kochance i Igorowi życie, to zwalniam cię z tego. Jestem tylko lekarzem, który uratował  życie potrzebującym.
Mąż twojej ukochanej Olgi nic nie zrobił, by ją wyrwać z Somalii. Gdzie była rodzina Igora, gdy w telewizji mówili o porwaniu trzech polskich lekarzy przez islamskich terrorystów. Ja dla całej waszej trójki byłam obca.
-Dla mnie nie.
- Dla ciebie chyba najbardziej. Uciekłeś ode mnie, kiedy byłam zdruzgotana, obrzucona przez twoich rodziców fekaliami, kiedy próbowano mi wmówić, że jestem idiotką, mitomanką, szaloną kobietą, wariatką, niezrównoważoną psychicznie.
Maks zastanowił się nad słowami Alicji. Nie prawdą jest to, że poślubienie jej to  podziękowanie za uratowanie mu życia. Dobrze wiedział, że to nie on ją wybrał, a ona jego, a on  tego bardzo chciał. Jest inteligenta, dobrze ułożona, piękna, nie musiała przecież czekać, aby się ktoś nad nią ulitował i się z nią ożenił.
Dobrze wiedział, że zarówno Piotr, Orda a potem Bartek  kochali się w niej, może nawet nadal kochają . Orda nie miał odwagi o tym mówić, Piotr tego nie ukrywał. To Alicja chciała, aby z Piotrem byli tylko przyjaciółmi. Piotr dla Alicji zostawiłby Izę z zamkniętymi oczami. Bartek uchyliłby jej nieba, gdyby go tylko zechciała.
- Nie uciekłem od ciebie. Nie potrafiłem sobie poradzić z tym wszystkim.
Poprosiła go aby przerwali kłótnię, bo ta do niczego nie doprowadzi. Nie chciała więcej żadnych wyjaśnień, tłumaczeń.
- Zjesz ze mną kolację.
- Zjem.
- A powiesz mi gdzie i z kim byłaś?
- Powiem.
Usiedli przy stole. Maks zapalił świecę, wyjął danie podgrzane w mikrofali, nalał do kielichów czerwonego wina.
Jedli w skupieniu
.- No to gdzie byłaś?
- Byłam  na konkursie młodzieżowych zespołów muzycznych. Otrzymałam kilka  zaproszeń ze szkół, w których miałam z młodzieżą pogadanki dotyczące wyboru zawodu.
- Byłaś sama?
- Nie.
- A z kim?
- A co to? Przesłuchanie?
- Nie, jeśli nie chcesz  rozmawiać, nie musisz.
- Byłam z Beatą, Sylwią i Ordą.
 Był tam również Bartek Madura, który jest idolem młodzieży. Został zaproszony przez swoich fanów, kibiców, młodzież szkolną. Pewnie jutro będzie nowy artykuł w gazecie, bo znowu zrobili nam zdjęcie jak rozmawialiśmy w czasie przerwy.
- Dzisiaj też było twoje zdjęcie z Madurą.
- Owszem, było, zrobiono nam go wczoraj. Byłyśmy z Beatą i Sylwią w restauracji upić się, by zapomnieć o troskach dnia codziennego.
- To dlaczego Sylwii albo Beacie nie zrobili z Madurą zdjęcia, tyko z tobą.
Alicja się zaśmiała.
- Może jestem bardziej fotogeniczna? Żeby było pikantniej, może dlatego, że jestem jeszcze żoną Maksa Kellera. A może dlatego, że jestem córką ordynatora Jasińskiego, lub że kiedyś uratowałam mu życie, po ciężkim wypadku na torze.
- Dlaczego powiedziałaś, że może jeszcze jesteś żoną Maksa Kellera.
- Bo jeszcze jestem, ale nie wiem jak długo. Przecież ty wszystko robisz, żebym nią nie być. Czekam kiedy dowiem się, że odchodzisz  do Olgi.
Maks zrobił zdziwioną minę. Nigdy przecież nie powiedział jej, że chce odejść do Olgi, że chce z nią być. Kocha przecież Alicję i pragnie z nią być do końca życia.
Kocha Alicję a myśli o Oldze, jest przekonany o tym, że Olga jest z nim w ciąży, skłamał narzeczoną, że nikogo nie miał w Somalii, nie potrafi się określić, czy chce być z Olgą, czy nie. Przy tym wszystkim słowo kocham, to takie mało prawdziwe.
Alicja zazwyczaj nie lubiła zadawać pytań. Ale teraz mu zadała.
- Czy kontaktujesz się z Olgą?
Próbował nie odpowiedzieć na to pytanie.
Miała jednak litość nad jego chwiejnym charakterem.
- Wiem, że tak. Ostatnio jak wyszedłeś rano po zakupy telefonowała do ciebie. Komórka leżała na stole. Skłamałeś mnie, że prowadziłeś przyjacielskie rozmowy z Jivanem. Widziałam kto dzwoni.
Nie wiem co o tym mam myśleć, ale nie chcę, żeby mój mąż mnie okłamywał. Jesteśmy kilka miesięcy po ślubie, to w takim razie, co będzie dalej?
Nigdy nie stawiałam nikomu ultimatum, ale teraz tobie postawię.
Daję ci tydzień czasu, abyś przemyślał wszystko dogłębnie, z kim chcesz być.
Mnie stać na to, żeby sobie kupić mieszkanie w Toruniu, lub wyprowadzić się z tego miasta i odejść do innego szpitala. Kiedyś żyłyśmy z mamą skromnie, ona harowała jak wół i mnie doskonale zabezpieczyła. Nie musisz myśleć, że złączyłam się z tobą dla pieniędzy. A to, że ja chodziłam w trampkach to nie dlatego, że mnie nie stać na inne buty.
- Maks niby skruszony odpowiedział jej, że niewątpliwie wie, że jest samowystarczalna a do jej ręki było wiele pretendentów, nawet Krzysztof Florczyk.
- No, nawet profesor.  Powiem jeszcze więcej, że nie tylko profesor Florczyk.
   Ale ja wybrałam ciebie i chciałam abyśmy byli razem przez całe życie. Do śmierci, nawet wtedy, jak już nie będę pamiętać jak  masz na imię.
     Maks wielokrotnie  tego wieczoru powtarzał, że ją kocha. I naprawdę nie musi czekać całego tygodnia, by jej później powiedzieć, że chce z nią i tylko z nią być.
Nie chciała o tym słuchać. Jeden tydzień na przemyślenia będą wystarczającym terminem aby się dogłębnie zastanowił i pominął działania spontaniczne.
- To znaczy, że przez tydzień nie będziemy, ze sobą spali?
- Acha.
- Mówisz naprawdę.
- Acha. Bliskość fizyczna nie może być jedynym kryterium bycia ze sobą.
- Jesteś niemiłosierna.
- I tak i nie.
Powiedział  jej, że pójdzie do Leona, aby  dawał mu przez cały tydzień nocki. Nie będzie go w domu, będzie pracował i nie myślał wówczas o ukochanej żonie.
- Każdy surwiwal jest dobry.
- A dzisiaj będziemy razem spać?  Zrobił do niej maślane oczy. Chciał ją pocałować, ale się nie dała.
Przypominam ci, że jesteś moją żoną, a ja twoim mężem.
- Dobrze, że o tym wiesz. Może zaczynasz wreszcie rozumieć co to jest małżeństwo.
Poszła do łazienki wziąć prysznic.
- A mogę ci umyć plecy?
Zamknęła przed nim drzwi.
Maks dobrze wiedział, że tydzień w oddzielnych łóżkach bez Alicji to prawie wiek.
     Następnego dnia Maks rzeczywiście poprosił Leona o to, aby mógł pracować tylko w nocy.
Każdej nocy nie jest to możliwe, ale co drugą noc pewnie tak, odpowiedział mu Leon.
Nie pytał dlaczego, bo nie wtrącał się w życie małżeńskie swojej córki.
- Pani doktor Keller, proszę do mnie zajść na chwilę po obchodzie.
Ojciec powiedział jej o prośbie Maksa. Nie była  zdziwiona.
- Tato, aby była jasność, to proszę mnie także dać co drugą noc, wówczas nie będziemy się widywali w ogóle w domu.
Ojciec przychylił się do prośby Kellerów. Jak Maks był w pracy, Alicja była w domu i odwrotnie.
Sylwia zauważyła dziwny plan pracy małżeństwa Kellerów.
Zatelefonowała do Beaty.
- Misja Hrywna, czekam.
Beata natychmiast przybiegła do Sylwii.
- A co tym razem. Dzwonić do Rojko.
Poinformowała przyjaciółkę, że tym razem  chyba to nie jest misja Hrywna. Tylko ona sama nie wie co.
Poprosiła Beatę o opanowanie i pokazała jej plan pracy Kellerów na najbliższy tydzień.
Beata patrzyła na kartkę i zaczęła się histerycznie śmiać.
- Ojciec, to znaczy ordynator zwariował?  Przecież oni praktycznie nie będą się ze sobą widywali.
Matko, czyżby to już koniec ich małżeństwa?
Sylwia poleciła Beacie iść do ojca i załatwić zmianę grafiku, tzn. planu dyżurów Kellerów.
Albo zmianę godzin ich pracy.  Jak będzie pracował Maks, ja też chcę mieć dyżur. Jak ona będzie miała nockę  niech ojciec u twojego szefa ci załatwi tą samą zmianę co Alicja .
 Musimy od nich coś wyciągnąć. My dwie agentki Copernicusa nie możemy być nie w temacie.
Sprawę dogłębnie musimy wyjaśnić.



(Opowiadanie na podstawie filmu Lekarze www.TVN.pl)









4 komentarze: