wtorek, 29 października 2013

Siostra oddziałowa cz. 62



 Sylwia pokłóciła się ze swoim mężem. Nie wiadomo o co chodziło. Podobno jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.  Cały dzień  była wściekła. Jeszcze takiej  nikt nigdy jej  wcześniej nie widział. Nawet napyskowała Jasińskiemu, jak próbował zażartować.
Wszyscy w tym dniu schodzili jej z drogi.
- Beata wiem, że ty teraz jesteś zajęta Filipem i nie masz czasu na popołudniowe spotkania. Chciałabym z tobą pogadać, ale nie tu w szpitalu.
- Dobra, odstawię Filipa do Alicji. Ona dzisiaj po południu jest sama, może w czymś jej pomoże, ja przyjadę do ciebie.
     Wspaniała Alicja zaproponowała Filipowi, aby poszedł z nią do biblioteki. Musi wypożyczyć sobie coś do czytania, bo siedzenie w domu nieco uwstecznia ją intelektualnie.
Alicja miała ze sobą Wiki. Kiedy tylko trzymała ją w chuście, przytuloną do jej serca mała zaraz zasypiała.
Filip usiadł przy komputerze obok przy sąsiednim stanowisku. Surfował w komputerowych katalogach bibliotecznych, jakby to robił przez całe swoje życie.
Alicja również nieźle sobie radziła.
 Wybrała dla siebie  książkę Rose de Vallenord "Podróż do miasta świateł", natomiast Filip dwie książki: Stephena Hunter "Trzecia kula" oraz Krzysztofa Koteckiego "Święto świateł".
- Alicja, ale ja nie jestem tu zapisany, więc nie mogę wypożyczać książek.
- Spokojnie, wszystkie trzy biorę na swoje konto.
Alicja złożyła trzy rewersy i chwilę poczekali na książki.
- Pokaż, co wypożyczyłeś.
Wygląda na to, że będą ciekawe. Też tak myślę.
Wszystkie te, które są w bibliotece Leona, a nie są medyczne już przeczytałem. Medycznych też trochę liznąłem. Podziwiam ludzi, którzy znają się  na medycynie i chylę przed nimi czoła. Zaczął się śmiać.
- Z czego się tak śmiejesz? Zapytała Alicja.
Z tego co powiedziałem. Bo tak naprawdę nie powinienem w ogóle podnosić głowy, tylko mieć ją zawsze uniżoną.  Teraz żyję w  środowisku samych lekarzy.
- Myślisz, że lekarz to nie człowiek?
- Więcej jak człowiek. Ratuje drugiemu życie, czasem dokonuje cudów. Tak jak ze mną.
- W tym momencie masz rację. Nad tobą od samego początku czuwała Beata i nie pozwoliła ci "zasnąć na wieki". Walka  o twoje życie graniczyła z heroizmem.
- Jestem szczęściarzem, pierwszy raz w życiu otrzymałem od losu szczęście. Całe wcześniejsze moje życie było pasmem udręki i duchowego cierpienia.
Wrócili do domu. Filip zaoferował się, że uprasuje ciuszki Wiki?
- Co zrobisz?
- No uprasuję wszystko, co masz do prasowania.
- Mówisz serio?
- Pewnie.
Alicja rozłożyła deskę do prasowania.
Prasowanie szło mu niezwykle sprawnie. Posegregował oddzielnie kaftaniki, body, śpiochy.
Zaniósł do szafki Wiki.
- Przepraszam, mogę trochę inaczej poukładać.
- A co, nie jest pokładane. Przecież sam to robiłeś.
  Fajnie, poukładaj, tylko tak, żebym od nowa nie musiała się uczyć co gdzie leży..
- Filip, gdzie się tego nauczyłeś?
Chwilę pomyślał.
- Czy układać w szafie trzeba się uczyć?
   Jeśli tak, to nie pamiętam.
Po powrocie Maksa, Alicja opowiedziała, że była z Filipem w Bibliotece, a potem pomagał jej przygotowywać obiad i prasować.
- Pamiętasz, jak kiedyś rozpamiętywaliśmy kim jest Filip.
Ty wówczas wpadłaś na pomysł, że on pewnie jest mundurowym. W wojsku uczą tak równo układać i zamiatać schody pod górę.
- Jak? zaśmiała się Alicja.
- Pod górę, przecież mówię.
I na chrzcie przypomniało mu się, że pracował w BOR. A oni też są mundurowi.

W czasie, kiedy Filip był z Alicją, Sylwia zwierzała się swojej koleżance.
- Wiesz, Daniel ma chyba kochankę?
- Kogo?
No jakąś babę na boku. Często nie wraca do domu po pracy. Nie wiadomo gdzie się pałęta.
Raz zauważyłam, że ma kołnierzyk ubrudzony pudrem.
Jak wrzucałam spodnie do pralki wyciągnęłam z kieszeni prezerwatywę i kwitek kasowy z drogerii.
Oprócz  pianki do golenia kupował w tym dniu typowo damskie perfumy, za ponad 350 zł.
- Może to dla ciebie?
- Ja takich po pierwsze nie używam, a po wtóre to jak kupujemy perfumy dla mnie, idziemy razem do sklepu.
- To go zapytaj?
- No właśnie pytałam, ale plątał mu się język, nie potrafił się wytłumaczyć.
Zrobił mi karczemną awanturę, że szukam mu po kieszeniach.
On mnie próbował postawić do pionu. On mnie, rozumiesz? To ja powinnam go postawić do pionu.
- Pewnie, ja bym mu dała taki koncert, że pamiętałby na całe życie.
Mam pomysł. Pójdę do taty i poproszę go, abyś zawsze była na jego zmianie, a  czasami i ja, wiesz, tak dla niepoznaki Musimy wybadać, czy ta lafirynda jest od nas.
- Ok, ale jak go złapię z jakąś  kobietą, to nie będę udawała szlachetnej siostry oddziałowej tylko
zniżę się do poziomu zazdrosnej, obrzydliwej małpy.
Nie myślisz, że znów ta pszczółka Maja.
Myślę, że nie, ale ona też będzie pod moim obstrzałem.
Od dzisiaj każdy ruch Daniela będzie obserwowany przez Sylwię i Beatę.




3 komentarze:

  1. Jestem bardzo ciekawa jak się dalej potoczy wątek z Ordą :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Orda, niemożliwe? A wydaje się taki ciapa, a on też miał skok w bok?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy kolejna część? Bo już nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń