niedziela, 22 września 2013

Siostra oddziałowa cz. 33

Po porannym obchodzie Sylwia wpadła na OIOM. Beata wpatrzona była w Filipa. Miała wrażenie, że poruszył głową.
- Sylwia widziałaś?
- Też mi się tak wydawało, ale spokojnie, spokojnie. Wszystko w swoim czasie.
   Sylwia miała ważną sprawę do Beaty. Poprosiła ją, aby po pracy się gdzieś spotkały. Nie może to być restauracja, bo tam alkohol szumi w głowie, ani mieszkanie Sylwii, bo teraz strażnikiem Łaziennej jest Daniel Orda.
Beata od razu zrozumiała o co chodzi i zaproponowała jej spotkanie w jej domu.
- Jak mam się przygotować do tego spotkania? Zapytała Beata.
- Najważniejsze to dostęp do Internetu, telefon, najlepiej o numerze mało znanym, kartki i coś do pisania.
     Na chirurgii i w szpitalu już wszyscy się domyślali, że Olga Rojko jest w ciąży. Tych domysłów  nikt nie potwierdzał.
Ordynator Jasiński układał plan operacji tak, żeby uchronić ciężarną od trudnych przypadków i operacji trwających kilka godzin.
     Do drzwi zadzwonił dzwonek. Pani Sabinka otworzyła i zaprosiła Sylwie do środka.
- Beatka jest na górze, zaraz zejdzie. A ja na razie zapraszam do salonu. Wiedziałam, że Pani przyjdzie, więc upiekłam szarlotkę z bitą śmietaną.
- Pani Sabinko, proszę mi mówić po imieniu. Już tyle razy o tym mówiłam.
Za chwilę zeszła Beata. Usiadła obok i popijając kawę wcinały przepyszne ciasto.
- Sylwia, stanowisko pracy przygotowane, idziemy do mojego pokoju.
Praktycznie Sylwia nie musiała mówić o swoim planie, bo Beata od razu załapała o co chodzi.
- Podobno jest z Rzeszowa. Szukamy w informatorze medycznym województwa podkarpackiego lekarza o nazwisku Rojko.
- Tu jej nie ma.
Przeleciały wszystkie specjalistyczne przychodnie lekarskie, szpitale w Rzeszowie.
- To przecież niemożliwe, sama mówiła, że przyjechała z Rzeszowa.
To wpisz tylko samo nazwisko Olga Rojko, może gdzieś się coś wyświetli.
Albo nie. Wejdź do Centralnego Rejestru Lekarzy, ty jesteś lekarzem, więc masz dostęp.
No, ale co nam da jej nazwisko. Przecież potrzebne są nam namiary na jej męża, rodzinę.
Tu było znacznie łatwiej. ORTOVITA  - szpital w Rzeszowie, lekarz medycyny Maciej Rojko.
- Dobra, dzwonimy. 
Sylwia popatrzyła na Beatę.
- Nie martw się, kupiłam dzisiaj nowy starter z numerem. Mam stary aparat telefoniczny, więc będzie on jedynie do misji "Mercedes Rojko".
Beata wybrała numer szpitala. Wysłuchała praktycznie wszystkie wewnętrzne numery oddziałów i poczekała na zgłoszenie się telefonistki.
- Dzień dobry. Chciałam rozmawiać z panem doktorem  Maciejem Rojko.
Usłyszała, że ją łączą, więc z cierpliwością czekała.
Przedstawiła się i grzecznie zapytała, czy dodzwoniła się do męża Olgi Rojko.
- Niestety nie, przykro mi.
- Bo wie pan, my organizujemy zjazd absolwentów naszego roku, i nie mam pojęcia jak dodzwonić się do Olgi.
-  Rozumiem. Ale chyba nie będę mógł pani pomóc, bo.
- Bo co, zalotnie zapytała Beata.
- Bo Olga nie jest moją żoną, lecz mojego brata Marcina.
- Och, jaka szkoda. Tak nam zależałoby, aby z nami była Olga. Wiemy, że wróciła z trudnej misji z Somalii. Śledziliśmy wszystko w telewizji. Jaka szkoda.
Beata tak przekonywująco rozmawiała z panem Maciejem, że dał jej namiary na jej męża.
- Serdecznie panu dziękuję. Miło mi było pana poznać. Szkoda, że mieszkamy tak daleko. Gdyby było bliżej moglibyśmy wymienić w realu wiedzę medyczną.
- Mnie również było miło. A przepraszam, z kim miałem przyjemność.
- Wiktoria Dopytalska.
Sylwia podziwiała spokój i przekonywującą rozmowę z Maciejem Rojko.
 - Uf, jak ja nie lubię kłamać.
Za chwilę wybrała numer Marcina Rojko.
Po kilkukrotnym podejściu, wreszcie się dodzwoniła.
Przedstawiła się, że jest Wiktorią, koleżanką ze studiów jego żony. W żaden sposób nie może skontaktować się z Olgą, więc pozwoliła sobie zadzwonić do jej męża.
- Tak, rzeczywiście dodzwoniła się pani do Marcina Rojko, męża Olgi. Niestety, Olga jest na misji, więc w kraju jej pani nie znajdzie. Wróci może za osiem miesięcy.
- Znowu na misji? Przecież ostatnia misja w Somalii o mało nie skończyła się tragicznie. Wszyscy śledzili to w telewizji i Internecie.
Lekarskie misje państwowe rzadko kończą się tragicznie. Od porywaczy wykupiło ich MSZ, zresztą to oni organizują takie wyjazdy. Teraz jest w znacznie bezpieczniejszym kraju.
- Acha rozumiem. A ma pan z nią kontakt?
- Rzadko, ale mam. Wie pani rozmowy zagraniczne nie są tanie, a nie wszędzie jest dostęp do Internetu.
Beata miała nastawiony telefon na głośnomówiący, więc każde słowo słyszała również Sylwia.
Ta nie wytrzymała i zaczęła  cicho podpowiadać Beacie, aby wreszcie mu powiedziała prawdę.
- No tak, przykro mi, że nie mogę skontaktować się z Olgą. Może pan mi da jej numer telefonu. Zapisała numer.
- Dziękuję. Zadzwonię do niej.
  Ale chciałam panu powiedzieć, że Szpital  Copernicus w Toruniu nie jest za granicą.
A pana żona nie jest na misji zagranicznej, lecz przebywa w Toruniu. Jeśli będzie miał pan do mnie jakieś pytania, to proszę dzwonić. Mój numer telefonu pewnie się panu wyświetlił na jego komórce.
Ja tymczasem zadzwonię do Olgi w sprawie zjazdu.
Pozdrawiam.
Wyłączyła telefon.
- O cholera. powiedziała Sylwia. Znowu jest na misji. Gdzie? Z kim? Jakiej?
- Misja "Mercedes Rojko"w Toruniu moja Sylwio. Odpowiedziała jej Beata.
Musimy chyba się czegoś napić, bo bez drinka naszej misji do końca nie da się rozwiązać.
Zeszły na dół.  Siadły na kanapie i zrobiły sobie po drinku.
- A wy co? Trochę już  późno. Długo pracowałyście.
- No obmyśliłyśmy pewien projekt . Wy? Jasiński zaśmiał się serdecznie.
- Z czego tata się tak śmieje. Wchodzimy z Sylwią w ogólnopolski program "Trzymaj formę" i będziemy chodzić z odczytami do szkół na temat dbania o sprawność fizyczną i prawidłową dietę dzieci i młodzieży.
Beata tak przekonywująco powiedziała, że Jasiński  jej uwierzył. Beatka była przecież jego oczkiem w głowie.
- Widzę, że połknęłyście bakcyla pracy z młodzieżą.
- Z młodzieżą, jak z młodzieżą ale może znów lokalna prasa się nami zainteresuje. Musimy dorównać Alicji Szymańskiej  i być nie mniej znane w Toruniu niż ona.
- Już nie Alicji Szymańskiej a Alicji Keller moje drogie dziewczyny, uczcie się i pamiętajcie jak ona się teraz nazywa.
- Alicja Keller, żona doktora Maksa Kellera z rozmarzeniem powtórzyła Sylwia.




4 komentarze:

  1. Jak ja lubie duet Beata - Sylwia :D Razem są wspaniałe ;) Chciałabym zobaczyć takie kompinowanie przeciwko Oldze w serialu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W 100% zgadzam się z Anią fajnie by było coś takiego zobaczyć :-) Tak z ciekawości ile części ma to opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się wydaje, że jest trochę za długie. Ale w samym serialu jest tyle wątków, że aż trudno mi się z moim opowiadaniem rozstać. Piszę go na bieżąco (piszę to może za mocno powiedziane), uczę się dopiero pisać.

      Usuń
  3. Świetne opowiadanie jak zawsze :D Uwielbiam twoim wykonaniu duet Sylwia i Beata. I oczywiście czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń